W ostatnią niedzielę lipca (29.07.2012 - przyp.red.) Klub Polski w Ashfield przybrał wygląd przytulnej kawiarenki. Gości, którzy zajmowali rzędy krzeseł na widowni, witała kojąca muzyka. Nad sceną na dużym ekranie widniał fragment ulicy przedwojennej Warszawy, oczywiście z konną dorożką na pierwszym planie. Na scenie natomiast rozstawiono umajone kwiatami stoliki, na nich karafki z ‘winem’ i kieliszki. Umieszczone wokół krzesła i foteliki zdawały się tylko czekać na kawiarnianych bywalców. Tło sceny dekorowała tańcząca para i wyraźny napis: POWRÓĆMY, JAK ZA DAWNYCH LAT.
Niezależny, internetowy magazyn Polaków w Australii. Polska, Australia i wszystko to co łączy oba kraje. Fakty, wydarzenia, opinie, zapowiedzi. Wyślij swój tekst, zdjęcie lub nagranie do redakcji. Zostań reporterem życia w Australii i w Polsce.
Sunday, August 12, 2012
Saturday, August 11, 2012
Abp Michalik: Opierać się na faktach, a nie na teoriach
Abp Józef Michalik podczas uroczystości religijnych w Sanoku. Fot. Silar |
Zdaniem przewodniczącego KEP przyjazd do Polski patriarchy Cyryla I "stanowi fenomen", a wizyta ta, jak i zaplanowane podpisanie przesłania o pojednaniu polsko - rosyjskim, stały się możliwe dzięki zbliżeniu między obydwoma Kościołami.
Polski czujnik bada Marsa!
Ogromnym sukcesem Amerykańskiej Agencji Kosmicznej NASA rozpoczęła się misja sondy „Curiosity”. Będący jej częścią łazik kosmiczny bezpiecznie wylądował na Marsie i już przesłał na ziemię pierwsze zdjęcia czerwonej planety i analizy marsjańskiego gruntu. Nie było by to jednak możliwe, gdyby nie małe polskie urządzenie zainstalowane na jego pokładzie.
Wyprawa „Curiosity” (z ang. ciekawość) jest związana z poszukiwaniami przez Amerykanów potencjalnych śladów życia w kosmosie, np. węgla. Pojazd ma przesłać na ziemię zdjęcia czerwonej planety, zebrać i przeanalizować próbki gruntu marsjańskiego oraz zbadać jego reakcję na światło i laser. W tym celu łazik wyposażono w szereg instrumentów naukowych, w tym czuły detektor podczerwieni, pozwalający zanalizować próbki. Łazik "Curiosity". Fot.NASA |
Producentem detektora jest polska firma VIGO System S.A. z Ożarowa. Polskie przedsiębiorstwo jako jedyne na świecie wykonuje tak małe i tak dokładne czujniki. Urządzenie wykonano na specjalne zamówienie NASA w ubiegłym roku.
Friday, August 10, 2012
Archiwiści: Pamiętników nie wyrzucać
Dr Hanna Krajewska prezentuje reprodukcje portretu Marii Skłodowskiej-Curie namalowany w Jakucji |
Czy spotkanie z ludźmi zajmującymi się archiwami może być ciekawe?
W powszechnej opinii archiwiści to ludzie zajmujący sie numerowaniem stron, odkurzaniem starych domumentów, bardziej urzędnicy niz badacze, a ich zajęcie jest tak nudne, że większość prac podrzucają praktykantom . Tymczasem spotkanie z grupą archiwistów z Polski zorganizowane w minioną środę w konsulacie RP w Sydney odsłoniło zupelnie przeciwny wizerunek tego zawodu. Ci ludzie naprawdę nie są nudni i praca, która wykonują najwyraźniej napełnia ich pozytywną energią . Bo okazuje się , że zawod ten pozwala na wyjątkowy dostęp do ciekawych rzeczy: do materiałów odsłaniających ludzkie oblicze historii, do spuścizn rodzin i pojedynczych osób odzwierciedlających ich wpływ na wielką politykę i na codzienne życie zwyczajnych ludzi. Wreszcie pozwala na przywilej bycia na kilkadziesiąt lat wcześniej świadkiem intymnych chwil i momentów szczęścia autorów dokumentów, zanim wiedza ta udostępniona zostanie szerokiej opinii publicznej.
Delegacja archiwistów z Polski. Od lewej: Maciej Jasiński, Wojciech Schaffer, Anita Kotkowska, Anna Tapalagos(6), Hanna Krajewska(7), Julia Dziwoki(8) |
Grupa polskich archiwistów pod przewodnictwem dr Hanny Krajewskiej, dyrektor Archiwum PAN w Warszawie, realizująca projekt pn. „Informator o Polonii w Australii i Nowej Zelandii” i udająca się na rozpoczynający się za kilka dni w Brisbane Światowy Kongres Archiwistyki, spotkała się z przedstawicielami Polonii sydejskiej. W programie spotkania były trzy bardzo ciekawe prelekcje. Pierwsza - dotycząca znaczenia spuścizn czyli osobistych , prywatnych archiwów dla historii narodu przedstawiona przez dr Julię Dziwoki z Akademii Pedagogicznej w Częstochowie. Prelegentka zwrócia uwagę na dokumentację fotograficzną i na to, jak ważne jest opisywanie zdjęć. Druga, to informacja dr Krajewskiej o archiwach polskich w kraju i za granicą - m.in. o miejscach gdzie znajdują sie najcenniejsze dokumenty historii Polski takich jak Konstytucja 3 Maja, druga po amerykańskiej konstytucja na świecie czy Akt Konfederacji Warszawskiej swiadczący o tolerancji religijnej szlachty polskiej – dokument wyróżniony na liście UNESCO . Trzecia, to niezwykle barwna opowieść mgr Macieja Jasińskiego – historyka-archiwisty z Archiwum urzędu m.Warszawy o swoich zawodowych przygodach podczas pobytu w Brazylii w odkrywaniu polonijnych skarbów, oczywiście archiwalistycznych .
Hanna Krajewska: najważniejsze zabezpieczyć dokumenty |
Archiwiści też śpiewaja... Maciej Jasiński |
Na zakończenie prelakcji goście zaskoczyli zgromadzonych niespodzianką w postaci małego występu muzycznego. Popis Macieja Jasińskiego , który wykonał dwie arie z oper Moniuszki spotkał sie z natychmiastową reakcją jednego ze słuchaczy, że oto w jednej osobie mieliśmy mozliwość posluchania i Paprockiego i Ładysza. Każdy śpiewać może, ale jednocześnie być Paprockim i Ładyszem – wyczyn nie lada!
Na zakończenie prelakcji goście zaskoczyli zgromadzonych niespodzianką w postaci małego występu muzycznego. Popis Macieja Jasińskiego , który wykonał dwie arie z oper Moniuszki spotkał sie z natychmiastową reakcją jednego ze słuchaczy, że oto w jednej osobie mieliśmy mozliwość posluchania i Paprockiego i Ładysza. Każdy śpiewać może, ale jednocześnie być Paprockim i Ładyszem – wyczyn nie lada!
Potem odbyła się dyskusja, w której jedna z ciekawszych propozycji byl wysunięty przez Jerzego Krajewskiego, prezesa Federacji Polskich Organizacji w NPW pomysł zarchiwizowania cyfrowego dokumentacji Polonii australijskiej. Dr Dziwoki potwierdziła, że istnieje możliwość wspólfinansowania takiego projektu ze strony Polski. Wszystko wskazuje na to, że archiwiści z Polski wrócą za jakiś czas aby archiwizować tutejszą Polonię.
Dr Krajewska zachęcała wszystkich do zbierania pamiątek i dokumentów a szczególnie pamiętników, bo spojrzenie subiektywne, oczyma jednej osoby, na otaczającą rzeczywistość utrwalone w takich pamiętnikach, jest znacznie ciekawsze niż domumenty oficjalne.
Oto fragment VIDEO ze spotkania w konsulacie:
tekst, zdjęcia i video: Krzysztof Bajkowski
Wszyscy, którzy mają dokumenty, mogące być ciekawym materialem dla archiwum, jak akta, fotografie, filmy, nagrania dźwiękowe, kartografie, pieczęcie, plakaty, medale, i bazy danych, oraz spuścizny osób ważnych dla Polonii mogą skontaktować się z dr Hanna Krajewską z Archiwum Polskiej Akademii Nauk na email: archiwum@apan.waw.pl
Thursday, August 9, 2012
Magnat węglowy chce sklonować dinozaura
Fot. Andrzej Bęben |
Według przekazanych informacji, biznesmen - którego majątek szacowany jest na ok. 8 miliardów dolarów australijskich - porozumiał się już na temat realizacji idei z naukowcami, którzy sklonowali owcę Dolly w 1996 roku, a teraz mają podjąć się próby sklonowania dinozaura.
- Według planu Clive'a Palmera na terytorium jego "parku jurajskiego" otoczonego wodą mają znaleźć się również luksusowe hotele i gigantyczny diabelski młyn - czytamy w ruvr.ru.
Podejście niektórych ekspertów do tematu jest jednak sceptycznie. - Ich zdaniem naukowcom nigdy nie uda się przywrócić do życia dinozaurów, ani też innych dawnych stworzeń, ponieważ ich geny już dawno temu zniknęły z Ziemi - czytamy w publikacji.
Clive Palmer poinformował niedawno o planach odtworzenia legendarnego Titanica. Dokładna kopia feralnego statku ma się udać w swój pierwszy rejs w 2016 roku.
nettg.pl
Pierwsze zdjęcia z Marsa
Jedno z pierwszych zdjęć z Marsa. Fot.PAP/EPA |
Na zdjęciach widać powierzchnię krateru, znajdującą się w jego centrum wysoką górę, której oficjalna nazwa brzmi Aeolis Mons a nieoficjalna "Mount Sharp", oraz - na horyzoncie - fragment wzniesień wytyczających jego okrąg. Krater Gale,a liczy, według szacunków naukowców 3,5-3,8 mld lat a jego średnica wynosi 154 km.
"Pierwsze wrażenie to uderzające podobieństwo tego krajobrazu do ziemskiego" - powiedział John Grotzinger z Kalifornijskiego Instytutu Technologicznego. Dodał, że wydaje się, iż pod warstwą żwiru i drobnych kamieni wydaje się być lita skała.
Krater Gale,a, który nazwano tak aby upamiętnić XIX-wiecznego australijskiego astronoma-amatora Waltera Fredericka Gale,a, ma skomplikowaną budowę geologiczną. Położony jest w pobliżu równika Marsa. Naukowcy wiążą duże nadzieje z bliższym zbadaniem przez Curiosity centralnej góry Aeolis Mons, której wysokość wynosi 5,5 km. Góra ma budowę warstwową a u jej podstawy znajdują się prawdopodobnie skały osadowe z wczesnego okresu historii Marsa, mogące świadczyć, że na planecie była kiedyś woda a - być może - i życie.
Pierwsze zdjęcia nie są jeszcze zbyt wysokiej jakości bowiem wykonały je niewielkie kamery umieszczone nisko pod podwoziem i kamera umieszczona na końcu automatycznego wysięgnika. Jest on jednak jeszcze w pozycji złożonej a obiektyw kamery zasłonięty jest przezroczystą pokrywą.
Łazik przesłał także na Ziemię nagranie wideo, na którym zarejestrował ostatnie 2,5 minuty swego lądowania. Naukowcy obawiali się, że silniki hamujące "powietrznego dźwigu", który opuścił pojazd na powierzchnię planety na linach, pokryją łazik warstwą pyłu, ale okazało się, że jest ona bardzo cienka i nie zaszkodzi misji badawczej.
Curiosity pomyślnie podniósł wysoki maszt, na którym zamontowanych jest kilka kamer wysokiej rozdzielczości i służących do nawigacji w terenie. Prawdopodobnie jeszcze dzisiaj kamery zarejestrują w kolorze 360-stopniową panoramę otoczenia łazika.
Misja łazika (którego oficjalna nazwa brzmi Marsjańskie Laboratorium Naukowe - Mars Science Laboratory) jest najambitniejszym projektem badawczym Czerwonej Planety. Pochłonęła 2,5 mld dolarów a łazik jest wyposażony w najnowocześniejszą aparaturę badawczą i analityczną, w tym w laser do analizy spektralnej bardziej oddalonych skał. Misja ma potrwać co najmniej 2 lata, ale naukowcy spodziewają się, że Curiosity będzie pracował nawet 10 lat.
Łazik zasilany jest przez plutonową baterię, która uniezależnia go od energii Słońca i zapewni mu dopływ energii przez długie lata. Zdaniem fachowców, zanim bateria się wyczerpie wcześniej zużyją się mechaniczne elementy konstrukcji łazika. (PAP)
Wednesday, August 8, 2012
MSZ szykuje się do rozdzielania środków na Polonię na 2013 r.
65 mln zł - taką kwotę na rzecz fundacji realizujących projekty wspierające Polonię i Polaków za granicą przekazało w tym roku MSZ. Resort już przygotowuje się do rozdzielania środków na 2013 r. - chce uniknąć opóźnień i zapewnić stabilne finansowanie organizacjom polonijnym.
Wydawcy polonijnych mediów na Wschodzie alarmowali w ostatnich tygodniach, że z powodu braku środków ich działalność jest zagrożona. Ministerstwo uspokajało, że były wprawdzie opóźnienia, ale pieniądze zostały już przekazane.
Cała sprawa to pokłosie przejęcia przez resort dyplomacji zadań realizowanych do tej pory przez Senat. Na początku marca przyjęty został budżet i dopiero wówczas MSZ mógł ogłosić konkurs na wykorzystanie środków.
W przypadku rozdziału pieniędzy na przyszły rok sytuacja ma wyglądać inaczej. "Chcemy rozpisać konkurs na 2013 r. już 2 października, zebrać aplikacje i wnioski do końca tego miesiąca, zwołać komisję konkursową na początku listopada (...) i zakwalifikować wnioski do końca roku" - mówił podczas czwartkowego spotkania z dziennikarzami wiceszef MSZ odpowiedzialny za sprawy polonijne Janusz Cisek.
Resort planuje jednocześnie negocjować warunki z organizacjami pozarządowymi, które pośredniczą w wydawaniu środków. W tym roku przedłużające się rozmowy m.in. na temat środków, jakie mają pójść na działalność własną jednej z fundacji doprowadziły do opóźnienia w przekazaniu jej środków.
MSZ chce, by dzięki zmianom do podpisania stosownych umów i przelania środków doszło tuż po uchwaleniu ustawy budżetowej (na przełomie lutego i marca). Wówczas fundacje, które pośredniczą w wydawaniu pieniędzy będą mogły je przekazać finalnym odbiorcom, wśród których są m.in. media polonijne, już w kwietniu, czyli nawet trzy miesiące wcześniej niż w tym roku.
Dodatkowo resort spraw zagranicznych chce zobowiązać fundacje pośredniczące, by przekazywały pieniądze na konkretne programy do końcowych odbiorców w czasie nie dłuższym niż 3-4 tygodnie. "To zapewni, że kwiecień będzie miesiącem, w którym pieniądze znajdą się u zainteresowanych" - przewiduje Cisek.
MSZ chce też powołać Rady Konsultacyjne przy placówkach konsularnych i ambasadach, które będą pomagały w kwalifikacji wniosków składanych przez organizacje pozarządowe. W ich skład wejdą reprezentanci Polonii, którzy będą pełnili rolę doradczą.
Ministerstwo zamierza też zamówić opracowanie medioznawcze ws. oddziaływania konkretnych mediów polonijnych. W resorcie są plany, by skłonić tytuły wydawane na tym samym terenie do współpracy, tak by doszło do ich konsolidacji. Jak tłumaczył PAP jeden z naszych dyplomatów, mniejsze tytuły mogłyby zostać np. wkładkami większych, przez co zwiększyłaby się ich dystrybucja, a co za tym idzie siła oddziaływania.
Zdaniem Ciska media polonijne powinny szukać innych źródeł finansowania, bo teraz zdecydowana większość mediów, przynajmniej na Wschodzie w 100 proc. opiera się na dofinansowaniu ze strony państwa.
"Niezależnie od tego, że staramy się robić wszystko co możliwie, aby te pieniądze szybko i w możliwie największej wysokości przelać, to trzeba zwrócić uwagę, że w tamtejszym otoczeniu są już podmioty gospodarcze, także polskie, są banki i byłoby dobrze gdyby rozszerzono nieco formułę (finansowania - PAP)" - uważa wiceminister.
W tegorocznej edycji konkursu na dofinansowanie współpracy z Polonią i Polakami za granicą mogły po raz pierwszy wziąć udział stowarzyszenia, instytucje, samorządy i uczelnie. Dzięki rozszerzeniu kategorii odbiorców pomocy środki otrzymał m.in. Uniwersytet Jagielloński. Uczelni przyznano ponad 1,2 mln zł na Polski Ośrodek Naukowy UJ w Londynie.
Największym odbiorcą pieniędzy z MSZ jest Wspólnota Polska, do której na kilka projektów trafiło ok. 25 mln zł; na konta Fundacji Pomoc Polakom na Wschodzie przelano ponad 10 mln zł.
Fundacja SEMPER POLONIA otrzymała ok. 4 mln zł; Stowarzyszenie Parafiada im. Św Józefa Kalasancjusza, a także Fundacja Janka Muzykanta w Łomży dostały ok. miliona. zł.(PAP)
Łódki jak marzenie - sydnejska wystawa jachtów
Nie ma drugiej takiej wystawy w Australii jak doroczny The Sydney International Boat Show. To największa na pólkuli południowej międzynarodowa prezentacja nowych jednostek pływających - od luksusowych jachtów, katamaranów, motorówek po skutery i narty wodne.
W sześciu halach Exhibition Centre i w zmontowanej specjalnie marinie na Cockle Bay w Darling Harbour, zaprezentowane zostało od 2 do 6 sierpnia ponad 900 morskich „zabawek” nie tylko dla tych z wypchanymi portfelami. Chetnych obejrzeć i ewentualnie zamówić sobie luksusowe łodzie i gadżety wodne oraz marzycieli morskich przygod nie brakowało.
Jak wynika z ubiegłorocznego sondażu przeprowadzonego wśrod odwiedzających wystawę, 23% z nich planuje w bliższej lub dalszej przyszłości kupić sobie lódkę. Do wyboru są kajaki od 1000 AUD albo jachty wieloosoowe za kilkaset tysięcy dolarów. Najbardziej drogim jachtem na tegorocznej wystawie był 4-poziomowy Horizon 107 z 6-cioma luksusowymi kajutami – sypialniami za jedyne 10 mln AUD.
International Boat Show zorganizowany obecnie już po raz 45-ty, staje się dla mieszkanców Sydney, z których co roku 1,5 mln korzysta z rekreacji na różnego rodzaju jednostkach wodnych, wielką i atrakcyjną okazją do zwiedzenia wnętrz coraz to nowocześniejszych, bardziej technologicznie zaawansowanych i wymyślnie wyposażonych jachtów.
kb/BumerangMedia
Fotoreportaż Krzysztofa Bajkowskiego:
Tuesday, August 7, 2012
Łódki jak marzenie - sydnejska wystawa jachtów
Nie ma drugiej takiej wystawy w Australii jak doroczny The Sydney International Boat Show. To największa na pólkuli południowej międzynarodowa prezentacja nowych jednostek pływających - od luksusowych jachtów, katamaranów, motorówek po skutery i narty wodne.
W sześciu halach Exhibition Centre i w zmontowanej specjalnie marinie na Cockle Bay w Darling Harbour, zaprezentowane zostało od 2 do 6 sierpnia ponad 900 morskich „zabawek” nie tylko dla tych z wypchanymi portfelami. Chetnych obejrzeć i ewentualnie zamówić sobie luksusowe łodzie i gadżety wodne oraz marzycieli morskich przygod nie brakowało.
Jak wynika z ubiegłorocznego sondażu przeprowadzonego wśrod odwiedzających wystawę, 23% z nich planuje w bliższej lub dalszej przyszłości kupić sobie lódkę. Do wyboru są kajaki od 1000 AUD albo jachty wieloosoowe za kilkaset tysięcy dolarów. Najbardziej drogim jachtem na tegorocznej wystawie był 4-poziomowy Horizon 107 z 6-cioma luksusowymi kajutami – sypialniami za jedyne 10 mln AUD.
International Boat Show zorganizowany obecnie już po raz 45-ty, staje się dla mieszkanców Sydney, z których co roku 1,5 mln korzysta z rekreacji na różnego rodzaju jednostkach wodnych, wielką i atrakcyjną okazją do zwiedzenia wnętrz coraz to nowocześniejszych, bardziej technologicznie zaawansowanych i wymyślnie wyposażonych jachtów.
kb/BumerangMedia
Fotoreportaż Krzysztofa Bajkowskiego:
MSZ szykuje się do rozdzielania środków na Polonię na 2013 r.
Gmach MSZ w Warszawie przy al.Szucha. Fot. Wikimedia |
Wydawcy polonijnych mediów na Wschodzie alarmowali w ostatnich tygodniach, że z powodu braku środków ich działalność jest zagrożona. Ministerstwo uspokajało, że były wprawdzie opóźnienia, ale pieniądze zostały już przekazane.
Monday, August 6, 2012
Polska po dwóch latach prezydentury Bronisława Komorowskiego
Bronisław Komorowski przed Belwederem. Fot. Prezydent.pl |
Komorowski w II turze wyborów 4 lipca 2010 r. pokonał prezesa PiS Jarosława Kaczyńskiego. Kandydat PO uzyskał 53,01 proc. głosów, a jego rywal - 46,99 proc. W dniu wyboru na prezydenta Komorowski pełnił obowiązki głowy państwa (które objął po śmierci Lecha Kaczyńskiego w katastrofie smoleńskiej), był też marszałkiem Sejmu.
Prezydent niezmiennie od dwóch lat cieszy się najwyższym wśród polskich polityków poziomem zaufania Polaków. Wg lipcowego sondażu CBOS aż 70% Polaków darzy go zaufaniem.
Po dwóch latach prezydentury tygodnik "Wprost" przeprowadzil wielowątkowy wywiad z Bronisławem Komorowskim:
PIOTR ŚMIŁOWICZ, ANDRZEJ STANKIEWICZ:
Jaka jest Polska po dwóch latach pańskiej prezydentury?
BRONISŁAW KOMOROWSKI: Jest spokojniejsza, pozbawiona wojenek między prezydentem i innymi organami władzy. Dzięki temu udało się ochronić przed konfliktami politycznymi naszą politykę zagraniczną. Polska cieszy się dzisiaj zasłużoną opinią kraju o stabilnej i przewidywalnej polityce. Mam w tym swój udział.
A porażki?
Chciałem uczynić istotnym elementem mojej prezydentury to wszystko, co buduje poczucie wspólnoty między Polakami. Sprawuję swoją prezydenturę tak, aby nie uczestniczyć w konfliktach między partiami. Sądziłem, że mam atuty, aby sprawić, by urząd prezydenta naprawdę łączył, a nie dzielił. Niestety, nie wszystkie siły polityczne są otwarte na współpracę, na wzmacnianie poczucia wspólnoty, a poziom agresji jest nadal bardzo wysoki.
Ciąg dalszy: Prezydent.pl
Sunday, August 5, 2012
Spotkanie z twórcą australijskiego kina animowanego
Konsulat Generalny RP w Sydney zaprasza na pokaz filmu dokumentalnego o Yoramie Grossie polączony ze spotkaniem z bohaterem filmu, w sobotę 1 września o godz. 18.00.
Urodzony w Krakowie w 1926 roku i zamieszkały w Sydney od 1968 r. Yoram Jerzy Gross jest twórcą austrlijskiego kina animowanego. Do jego najbardziej znanych filmów należą: "Dorotka i Kangur", "Blinky Bill", "Tabaluga, Skippy", "Flipper i Lopaka".
Osoby chcace wziąć udział w pokazie i spotkaniu proszone są o potwierdzenie. Email:
marta.kiec-gubala@msz.gov.pl
Urodzony w Krakowie w 1926 roku i zamieszkały w Sydney od 1968 r. Yoram Jerzy Gross jest twórcą austrlijskiego kina animowanego. Do jego najbardziej znanych filmów należą: "Dorotka i Kangur", "Blinky Bill", "Tabaluga, Skippy", "Flipper i Lopaka".
Osoby chcace wziąć udział w pokazie i spotkaniu proszone są o potwierdzenie. Email:
marta.kiec-gubala@msz.gov.pl
Saturday, August 4, 2012
Złaz harcerski na Wyspie Fraser
Zwiazek Harcerstwa Polskiego
Chorągiew Harcerek i Harcerzy w Australii
Złaz Wędrowniczy „Plemion Lechickich”
Wyspa Fraser, Queensland, 4 -8 lipca 2012
Hasło Złazu „Po Lecha idą Polacy”
Zjechali się wędrowniczki, wędrownicy, instruktorki i instruktorzy z hufców Pomorze (Brisbane), Kraków, Polesie (Sydney) i Podhale (Melbourne) – razem 38 osób. Komendantką tego wspaniałego Złazu była druhna harcmistrzyni Ala Lew-Tabor (Referantka Wędrowniczek Chorągwi Australii). Komendantką Wędrowniczek była druhna phm Ola Karwaj – Pomorze (zastępczyni Kaja Strzałka- Podhale) a wędrowników druh pwd Tomek Karbanowicz - Pomorze. Naturalnie Komenda była bardziej liczna, ale trzeba wspomnieć o druhu Komendancie Chorągwi harcerzy (phm Maciek Fibrich), który na złazie pełnił funkcje pierwszej pomocy oraz był naszym szoferem przewożącym nas nie tylko z Brisbane na wyspę ale i na wyspie transportował sprzęt, prowiant i tysiące innych rzeczy.
4 lipca w rodzinie harcerskiej w Brisbane od wczesnego rana było wielkie poruszenie. We wtorek 3ego lipca ostatnie przygotowania materiałów i rekwizytów do zrealizowania programu, sprzętu, produktów żywnościowych i wiele innych potrzebnych na wyjazd rzeczy. Program Złazu był opracowany i przekazany uczestnikom w specjalnych dzienniczkach dla wędrowników i dla instruktorów. Czego w tych dzienniczkach nie było, a więc: Piosenki Wędrownicze i Piosenka Złazu, regulamin Złazu, telefony awaryjne, plan bezpieczeństwa, zagrożenia i zasady postępowania, trasa, lista ekwipunku, instruktaż używania pałatek do obozowania, program ramowy, jadłospis, obrzędy, zajęcia, historia, rozkazy na każdy dzień i Złazowy Śpiewniczek. Złaz rozpoczął się wieczorną Mszą Świętą odprawioną przez księdza Wiesława Pawłowskiego, który ofiarował wszystkim obrazek Błogosławionego Jana Pawła II z modlitwą do Trójcy Przenajświętszej.
Po Mszy świętej odbyło się oficjalne otwarcie Złazu, odczytanie pierwszego Rozkazu z którego dowiedzieliśmy się, że Wędrownicy są podzieleni na 4 plemiona: Polan, Wiślan, Pomorzan i Ślężan. Każde plemię miało swojego opiekuna (Adam Paszkiewicz, Sylwia Kutypa – Podhale, Filip Bogusiewicz – Polesie, Daniela Paszkiewicz – Pomorze). Dodatkowo były jeszcze dwa plemiona instruktorskie: Czarownicy – Ola Karwaj (Pomorze), Andrzej Adamski (Polesie) i Paweł Władysławski (Podhale) i Bogowie: Asia Kosowska, Kaja Strzałka, Wally Rudziejewski (Podhale), Jaś Waśko (Polesie) i pięcioosobowa Starszyzna Plemnienna (na zdjęciu). Każde Plemię wybierało codziennie inną Księżniczkę lub Księcia i ich zadaniem na ten dzień było prowadzenie Plemienia do celu. W czasie rannego Apelu po wysłuchaniu Rozkazu i planu dnia Plemiona uroczyście przekazywały korony. Plemiona wykazały się wielką pomysłowością w organizacji ceremonii przekazania korony nowemu liderowi.
Środa, 4 lipca - Cytatem tego dnia była myśl Sokratesa: „Jestem przekonany, ze naprawdę istnieje ponowne życie, że życie wyrasta ze śmierci i że istnieją dusze zmarłych”. Wczesnym rankiem przejechaliśmy do promu w River Heads i przejazd do Wongoolba Creek a z stamtąd już marszem do Central Station około 8 km. Nie tylko ciężkie plecaki trzeba było nosić ale jeszcze rozglądać się wokół aby nic nie uronić i mieć co zapisać w dzienniczku. Przed kolacją mieliśmy wizytę leśniczej (Ranger), która zapoznała nas z zasadami bezpieczeństwa na wyspie, jak postępować z spotykanymi psami dingo i przypomniała o przestrzeganiu zasad higieny na terenach gdzie nie ma toalet.
Zobaczyliśmy wiele ciekawych inscenizacji legend w wykonaniu instruktorskich plemion w tym pierwszym dniu na wyspie. Plemiona w czasie wędrówki miały nie tylko przejść ten odcinek ale zauważyć ciekawe rzeczy i opisać je w swoich dzienniczkach. W czasie Złazu była prowadzona punktacja za punktualność, kolejność wyjścia z obozu oraz przybycia na miejsce i złożenie raportu z piosenką i okrzykiem plemienia oraz wypełnionymi dzienniczkami, zorganizowanie najlepszego pokazu przy ognisku, udekorowanie totemu plemienia oraz wyniki rożnych gier i organizacyjnych zajęć. Dzień na wyspie musiał kończyć się o godzinie dziewiątej wieczorem.
Czwartek, 5 lipca – hasłem dnia była myśl Demokryta: „Człowiek jest małym światem”.
Wędrówka z Central Station do obozu Wongai, czyli wszystkie plemiona wędrują w kierunku morza. Robiliśmy wiele obserwacji i staraliśmy się zwracać więcej uwagi nad pracą nad sobą. Przechodząc przez miasto Eurong plemiona wykonały wywiad o tym mieście, okolicy i wyspie Fraser. Po przybyciu do celu i rozbiciu obozu, wędrowniczki skończyły wiązać wianki i przeszliśmy nad morze aby uczcić „Świętojanki” (starodawna ‘Noc Kupały’). Harcerki wrzuciły wianki do morza a wędrownicy „rzucili” się aby je wyłowić. Oj radości i śmiechu było co nie miara, pierwsi szczęśliwcy powrócili nawet z kilkoma wiankami a więc do terenu obozu już nie wracali plemionami ale w towarzystwie kilku właścicielek wianków. Kolacja i przygotowanie do ogniska. Niestety ulewny deszcz wygonił nas do naszych pałatkowych schronisk. Po przeczekaniu deszczu zbiórka i ognisko które prowadzi plemię „Pomorzan”. Piosenki są przeplatane ciekawymi ilustracjami legend, pantomimą , teatrzykiem „skarpetkowym” lub ułożoną piosenką. Dzięki pomysłowości poszczególnych plemion przypomniały nam się stare polskie legendy o „Smoku Wawelskim’, o „Postrzyżynach syna Ziemowita”, o „Zaczarowanych gołębiach krakowskich” czy o „Giewoncie i zaczarowanych rycerzach”. Następna chmura deszczowa zdopingowała nas do szybkiego zakończenia ogniska tradycyjną piosenką „Już do odwrotu...”, „Idzie noc” i modlitwą wieczorną. Noc była dla warty bardzo pracowita i pełna wrażeń ponieważ niespodziewani goście DINGO wizytowali obóz całą noc. Wzmocniona warta dzielnie broniła nas i naszych wędrowniczych „skarbów”.
Piątek, 6ego lipca - hasło dnia to: „Świat jest sumą tego co przeminęło”. Tego dnia plemiona wyruszyły piękną plażą aż do obozu Cornwell oddalonego o około 10 kilometrów. Droga usłana była przeszkodami (naliczyliśmy ich 22) w postaci zatoczek lub małych rzeczek, które starano się przejść bez zamoczenia nóg. Niektórzy zdecydowali się zdjąć buty i maszerować na bosaka inni starali się przeskakiwać z wysepki na wysepkę czy też przechodzić po leżących gałęziach. W okolicach tych rzeczek piach mieszał się z ziemią i tworzył wspaniale i niepowtarzalne żółto-czarne wzory. Co jakiś czas dingo starały się towarzyszyć niektórym plemionom a więc trzeba było je odganiać od siebie i swojej grupy. Po przybyciu na miejsce zadaniem dla poszczególnych plemion było budowanie grodów plemiennych i oddanie czci bożkom. Patrole instruktorskie „Czarownicy” czarują a „Bogowie” przyjmują ofiary. Bardzo ciekawie i pomysłowo były zbudowane i udekorowane grody, tak że trudno bylo wybrać najlepszy. Ofiary dla bożka to przeważnie ścięcie głowy. Tylko jedno plemie wybrało inny sposób ofiary. Czas do kolacji wypełniają różne gry, np. „Szukania szyszek (skarby grodowe)”, a po kolacji ognisko prowadzone było przez Polan i Ślężan. Bractwo jest coraz bardziej zgrane i rozśpiewane. Czas wypełniają najróżniejsze skecze i pląsy a instruktorzy przedstawili pokazy z historii wyspy Fraser. Już w czasie trwania ogniska plemiona instruktorskie musiały przeganiać Dingo, które przychodziły do naszego miejsca obozowania a nawet porwało plecak i parę innych rzeczy. Wysportowani instruktorzy dogonili te „psiaki” wyspiarskie i odebrali im zabrane rekwizyty.
Sobota, 7ego lipca - Hasłem dnia była myśl Platona: „Nie urodzilismy sie dla nas , lecz dla naszej Ojczyzny”. Następna daleka wędrówka z Cornwells do „Gniezna” nad jezioro McKenzie, gdzie plemiona muszą znaleźć Skarbiec. Wędrownicy i wędrowniczki szybko zbierają się do wymarszu, prawie w jednym czasie wszyscy byli gotowi do drogi. Po długiej uciążliwej drodze, kiedy poszczególne plemiona dotarły nad przepiękne jezioro Mckenzie, znalazło się wiele amatorów na kąpiel i pływanie. Zgodnie z historią Polski Polanie znaleźli skarbiec i prowadzili obrzęd wieczorny. Był to dzień wielkiego wydarzenia historycznego. Mieszko I przyjął chrzest, poślubił Dąbrówkę i zjednoczył wszystkie plemiona. Mieszko oparł się o potężny krzyż, znak wiary Chrystusowej i trzymając miecz w ręku złożył przysięgę, że tym mieczem będzie bronił wiary świętej. Wybraliśmy sobie starodawne imiona. Druh Maciek jako ‘ksiądz’ stał w jeziorze i nie żałował wody przy chrzczeniu wszystkich obecnych. Były bardzo różne imiona: Zygmunt, Mieczysław, Ksantypa, Olasława, Mariasława. Ziemowit, Wiesława , Przemysław, Jadwiga. Ogniskiem z pląsami i śpiewami wypełniliśmy ostatnie chwile przed ciszą nocną.
Niedziela, 8ego lipca – hasło dzisiejsze to: „ Bądź iskierką światła dla świata, który jest twoim otoczeniem”. Po spakowaniu obozu pożegnaliśmy piękne jezioro McKenzie i wyruszyliśmy w stronę King Fisher Bay. Jeszcze czekała nas przeprawa promem do River Heads. Słoneczko wyszło zza deszczowych chmur i oświetliło wyspę Fraser z którą łączy nas tak wiele miłych wspomnień. Oj coraz dalej jest wyspa, zbliżamy się do River Heads, jeszcze piszemy ostatnie myśli jak przeżyliśmy Złaz i co on nas nauczył. Zerknijmy w te wypowiedzi płynące z gorących serc harcerskich:
-Aimee Paternoga pion (Podhale) - Nauczyłam się żeby wierzyć w siebie i nigdy nie poddawać się.
-Paweł Wladyslawski pwd (Podhale)– Dobrze było być w Instruktorskim patrolu i wzmacniać naszą przyjaźń oraz obserwować prace innych patroli i jak oni wzmacniają swoją więzi braterskie.
-Adam Paszkiewicz pwd (Podhale) - Doświadczenie wędrówki po słonecznych plażach w środku
zimy są nie porównywalne z niczym. Nigdy nie zapomnę tego Złazu a szczególnie ostatniego ogniska przy największym na świecie jeziorze na wydmach piaszczystych. Woda była tak spokojna jak lustro w którym odbijały się gwiazdy otaczające nas.
-Agata Pokora sam (Pomorze) - Najlepszą rzeczą na Złazie było poczucie niesamowitej energii i entuzjazmu do wykonywania zadań jaką wszyscy mieli. Program był wspaniały. Z radością uczestniczyłam we wszystkich grach i zajęciach. Złaz na wyspie Fraser był Fantastyczny !
-Patryk Sprycha wyw (Polesie) - Dobrze było zobaczyć wyspę Fraser i bliżej poznać więcej osób. Nieprzyjemny był tylko wyjazd do szpitala.
-Agata Pokora sam (Pomorze) - Najlepszą rzeczą na Złazie było poczucie niesamowitej energii i entuzjazmu do wykonywania zadań jaką wszyscy mieli. Program był wspaniały. Z radością uczestniczyłam we wszystkich grach i zajęciach. Złaz na wyspie Fraser był Fantastyczny !
-Patryk Sprycha wyw (Polesie) - Dobrze było zobaczyć wyspę Fraser i bliżej poznać więcej osób. Nieprzyjemny był tylko wyjazd do szpitala.
-Tomek Karbanowicz pwd (Pomorze) - Najlepsza rzeczą na Złazie było odkrywanie nowego miejsca z moją rodziną harcerską.
-Ula Daniels hm (Pomorze) - Najbardziej mi się podobało to że wszyscy w plemionie Ślężan byli ze Śląska. Atmosfera była bardzo fajna i każdy był chętny do pomocy innym. Gotowanie w tych samych grupach było praktyczne i przyjemne. Bardzo lubialam nasz spacer plażą i dingo który nam towarzyszył.
-Gabby Mokrzecki pion (Pomorze) - Złaz był wspaniały, trochę mokro ale dobre doświadczenie. Bardzo mi się podobało.
-Daniela Paszkiewicz pwd (Pomorze) – Złaz dal nam szansę lepszego zapoznania się i utworzenia szczęśliwszej rodziny przez wspólną kilkudniową trudną wędrówkę.
-Anon - Jestem bardzo zadowolona ze Złazu, oprócz wizyty do szpitala. Atmosfera była wspaniała i bardzo lubialam że wszyscy pomagali i wszyscy razem pracowali żeby osiągnąć cel. Bardzo mi smakował cytrynowy sernik zrobiony przez nasz patrol.
-Łukasz Brymowa (Polesie) - Połączenie wędrowników z rożnych hufców Australii dala możliwość lepszego doświadczenia. Milo było znów spotkać znajomych i poznać nowych ludzi.
-Asia Rogala sam (Podhale) Złaz dal mi szansę pokonać trudne trasy nawet kiedy nie miałam zdrowia.
-Łukasz Brymowa (Polesie) - Połączenie wędrowników z rożnych hufców Australii dala możliwość lepszego doświadczenia. Milo było znów spotkać znajomych i poznać nowych ludzi.
-Asia Rogala sam (Podhale) Złaz dal mi szansę pokonać trudne trasy nawet kiedy nie miałam zdrowia.
-Jessica Fijał pion (Pomorze) Złaz był trudny, ale z każdym dniem wędrówka była troszkę łatwiejsza. Ostatni dzień był trudny, ja jestem dumna że ten złaz do ostatniego dnia razem z pęcherzami na piętach. Złaz był wesoły i cieszę się ze ja tam byłam i skończyłam.
-Rita Kurpiewska (Krakow) - Dingo zrobiło to , że Złaz był bardzo dramatyczny. Piękna wyspa. Jeszcze dobrze żyję,
-Anon - Wesoło było ale nauczyłam się , ze nie można polegać na wskazówkach GPS
-Filip Bogusiewicz pwd (Polesie) - Wspaniała wycieczka, w miarę trudna ale dająca dużą satysfakcję
-Patryk Mroczek cw (Pomorze) na tym złazie nauczyłem się kilka rzeczy i najbardziej to że Złazy nie są łatwe!
-Aleks Bryguła (Polesie) - Dobre wędrówki, smaczne jedzenie, nie najlepsza pogoda (Deszcz), ale całkiem dobrze było.
-Tomek Michałowski cw (Pomorze) – Bardzo podobał mi się Złaz.
-Dominika Lew pion (Pomorze) - co ja lubialam na Złazie: pływanie w jeziorze McKenzie, poznanie nowych wędrowniczek i wędrowników, zajęcia, ognisko na Lake McKenzie (gwiazdy)
-Anon - złaz był super super plus! piękne niebo, fajne towarzystwo, mile wspomnienia
-Aleks Bryguła (Polesie) - Dobre wędrówki, smaczne jedzenie, nie najlepsza pogoda (Deszcz), ale całkiem dobrze było.
-Tomek Michałowski cw (Pomorze) – Bardzo podobał mi się Złaz.
-Dominika Lew pion (Pomorze) - co ja lubialam na Złazie: pływanie w jeziorze McKenzie, poznanie nowych wędrowniczek i wędrowników, zajęcia, ognisko na Lake McKenzie (gwiazdy)
-Anon - złaz był super super plus! piękne niebo, fajne towarzystwo, mile wspomnienia
- Martyna Żuchowska pion (Podhale) - Ja myślę, ze to było wielkie wyzwanie i dużo się nauczyłam.
- Asia Kosowska pwd, Kaja Strzałka pwd (Podhale)- Złaz był bardzo udany i wspaniała okazja aby wszyscy wędrownicy się lepiej poznali i wzmocnili te więzy przyjaźni na których oparta jest nasza organizacja. Mieliśmy niesamowite szczęście aby być wszyscy razem na tej niesamowicie pięknej wyspie Fraser. Tak jak nasza rodzina harcerska jest ona jedyna w swoim rodzaju, dingo, piękne plaże, przezroczyste jeziora, pustynie i las deszczowy, wszystko indywidualne ale razem tworzą niesamowitą przygodę.
-Maciek Fibrich phm (Komendant Chorągwi) - Gdzie tu zacząć – bardzo mi się podobało, nawet, że musiałam zmuszać siebie fizycznie i emocjonalnie do uzyskania celu. Nigdy nie zapomnę tego Złazu i tych nowych przyjaźni które tutaj stworzyłam.
-Marysia Nowak hm (Przewodnicząca Okręgu Australii) - Fraser Island - przepiękna wyspa wyścielona przepięknymi drzewami i krzewami. Taka piękna różnorodność roślin i ptactwa. Dusza się radowała.
Młodzież wspaniała, wesoła, radosna i pomocna. Na horyzoncie tęcza - zapowiada piękną pogodę, - prawdziwe harcerskie przeżycia.
Młodzież wspaniała, wesoła, radosna i pomocna. Na horyzoncie tęcza - zapowiada piękną pogodę, - prawdziwe harcerskie przeżycia.
-Ala Lew-Tabor hm (Referantka Wędrowniczek Chorągwi Harcerek) – jestem bardzo dumna z naszej organizacji ZHP – wszyscy wspaniale się wywiązali z zadań - po harcersku. Dziękuję wam wszystkim za Wasz uśmiech i za wspaniałą postawę harcerską.
W River Heads ostatnia zbiórka na zakończenie Złazu ,wyczytanie wyników Złazu, pożegnania, podziękowania i czas rozłąki. Wyniki punktacji : Pierwsze miejsce- Polanie (Agata Pokora, Tomek Michałowski-Brisbane, Aimee Paternoga, Natalia Maciuła-Melbourne, Rita Kurpiewska-Sydney), Najlepsze dzienniczki- Pomorzanie (Marcela Malicka, Łukasz Brymora-Sydney, Kristian Sokół, Asia Rogala – Melbourne, Jess Fijał, Dominika Lew-Brisbane).
W River Heads ostatnia zbiórka na zakończenie Złazu ,wyczytanie wyników Złazu, pożegnania, podziękowania i czas rozłąki. Wyniki punktacji : Pierwsze miejsce- Polanie (Agata Pokora, Tomek Michałowski-Brisbane, Aimee Paternoga, Natalia Maciuła-Melbourne, Rita Kurpiewska-Sydney), Najlepsze dzienniczki- Pomorzanie (Marcela Malicka, Łukasz Brymora-Sydney, Kristian Sokół, Asia Rogala – Melbourne, Jess Fijał, Dominika Lew-Brisbane).
Złaz był wielkim przedsięwzięciem i był wspaniale przygotowany. Młodzież i instruktorzy znali program i porządek każdego dnia i dlatego tak dobrze wypadło. Gratulacje składamy Głównej Komendantce Złazu Ali Lew-Tabor hm oraz Komendzie Złazu w osobach: Ola Karwaj phm, Tomek Karbanowicz pwd, Emma Kloda phm (Skarbniczka), Maciek Fibrich phm, Andrzej Adamski pwd (Kwatermistrz). Program Złazu był opracowany przez: Ale Lew-Tabor hm, Ryszarda Jarka phm, Tomka Karbanowicza pwd, i Martę Żyznowską pwd.
Dziękujemy za wspólne Złazowe przeżycia i do zobaczenia przy następnym harcerskim ognisku.
Halina Prociuk phm
Członek Starszyzny plemiennej
Olimpiada 2012: Złoty polski piątek
Polak Adrian Zieliński zdobył złoty medal w podnoszeniu ciężarów w kategorii 85 kg. (PAP/Fot. Bartłomiej Zborowski) |
Polak Tomasz Majewski wygrał finałowy konkurs pchnięcia kulą. (PAP/Fot. Adam Ciereszko) |
Tomasz Majewski został wczoraj mistrzem olimpijskim w pchnięciu kulą a Adrian Zieliński triumfował w rywalizacji ciężarowców w kat. 85 kg. Polski worek z medalami rozwiązał się w wielkim stylu!
Majewski został w piątek trzecim kulomiotem w historii nowożytnych igrzysk, który po raz drugi z rzędu zdobył złoty medal olimpijski. Przed nim dokonali tego tylko Amerykanie - Ralph Rose w 1904 i 1908 roku oraz Parry O'Brien w 1952 i 1956 roku.
Zieliński - mistrz świata w podnoszeniu ciężarów kat. 85 kg z 2010 roku jechał na igrzyska olimpijskie, marząc o złotym medalu. Jednak zdawał sobie sprawę, że w sporcie wszystko jest możliwe. "Byłem na to przygotowany, ale udało się zwyciężyć i teraz tylko to się liczy. W sporcie, nawet będąc doskonale przygotowanym, trzeba umieć przegrać i z ewentualnej porażki nie robić tragedii" - powiedział wczoraj. po dekoracji czwarty w historii polskich ciężarów mistrz olimpijski.
Polska po tygodniu zmagań olimpijskich w Londynie ma na swym koncie dwa złote, jeden srebrny i jeden brązowy medal awansując w ciągu jednego dnia w klasyfikacji medalowej z 35 na 17 miejsce.
kb/BumerangMedia/PAP/iuve.pl
Tabela medalowa i Relacje na żywo
Subscribe to:
Posts (Atom)