new header

Polish Internet Magazine in Australia

Wednesday, February 29, 2012

Na 100 dni przed Euro 2012 - inauguracyjny mecz na Narodowym

 Reprezentacje Polski (P) i Portugalii (L) przed rozpoczęciem
 towarzyskiego międzypaństwowego meczu na Stadionie Narodowym
w Warszawie, 29 bm. Fot. Bartłomiej Zborowski (PAP)

Bezbramkowym meczem Polska - Portugalia wczoraj odbyła się sportowa inauguracja Stadionu Narodowego w Warszawie. W loży honorowej prezydent Bronisław Komorowski z Małżonką.  Największe wrażenie sprawił sam obiekt. Kibice dopisali, piłkarze nieco rozczarowali. Następny taki mecz kadry Franciszka Smudy już na mistrzostwach Europy.

Dla służb porządkowych i kibiców inauguracyjny mecz na Stadionie Narodowym zaczął się na długo przed pierwszym gwizdkiem sędziego. Od rana w najbliższej okolicy największej polskiej areny Euro-2012 nie można było parkować samochodów, a ulice patrolowali policjanci.
Próżno było szukać stoisk z pamiątkami, ale kwitł handel naręczny, m.in. na przystankach tramwajowych. W dobrym tonie było pomalowanie twarzy. Biało-czerwone koszulki na ciepłych kurtkach, czapki, szaliki w barwach narodowych były elementem obowiązkowym.
Bramy stadionu zostały otwarte trzy godziny przed początkiem meczu, ale trybuny zapełniały się powoli, choć dobrze przygotowani stewardzi sprawnie kierowali ludzi na odpowiednie sektory. Większość kibiców jednak zanim zajęła miejsca zatrzymywała się i podziwiała imponująco prezentujący się obiekt, który mienił się biało-czerwonymi barwami krzesełek.
Pierwszą próbę gardeł sympatycy reprezentacji przeprowadzili, gdy kadrowicze wyszli, by zapoznać się z murawą. Później co chwila z pomocą spikera po trybunach niosło się gromkie "Polska, Polska, Polska". Choć organizatorzy apelowali, by nie wnosić flag, pojawiło się ich kilkanaście. Informowały, że na sportowe otwarcie Narodowego ludzie przyjechali nawet z Nowego Sącza, Fromborka, Augustowa czy Polkowic.
Gdy na wielkich telebimach pod iglicą prezentowano składy, polscy kibice owacyjnie zareagowali na nazwisko największej gwiazdy rywali i najdroższego piłkarza świata Cristiano Ronaldo, ale za chwilę dość niespodziewanie dało się słyszeć gwizdy, gdy pojawiła się fotografia i nazwisko selekcjonera Franciszka Smudy. Po chwili na kilkadziesiąt tysięcy gardeł odśpiewano Mazurka Dąbrowskiego, tradycyjnie, choć dość nieśmiało, oberwało się PZPN i izraelskie sędzia rozpoczął grę.
W pierwszych fragmentach na boisku nie działo się wiele ciekawego, więc po kilku minutach trybuny obiegła pierwsza w historii obiektu meksykańska fala. Dwukrotnie próbkę nieprzeciętnych umiejętności dał występujący na co dzień w Manchesterze United Nani, ale na posterunku był jego rywal także z angielskich boisk Wojciech Szczęsny.
Po pół godzinie bezbarwnej gry, kibice byli coraz bardziej zziębnięci i zniecierpliwieni. Najpierw grzecznie prosili "Polacy, my chcemy gola", by po chwili za wszystko obwiniać PZPN. W pierwszej połowie bramkarz Rui Patricio, który po raz drugi w ciągu 13 dni zagrał w Warszawie (wcześniej na stadionie Legii w barwach Sportingu Lizbona), interweniował tylko raz po niegroźnym strzale głową Ludovica Obraniak.
Nie tylko kibice byli niezadowoleni. Franciszek Smuda co chwilę podskakiwał, tupał i rwał z głowy resztki włosów wyraźnie poirytowany postawą podopiecznych. Największe rozczarowanie przeżył dwie minuty przed przerwą, kiedy w sytuacji sam na sam Ireneusz Jeleń fatalnie spudłował. Po chwili szkoleniowiec zapewne z kolei głęboko odetchnął, bo nie lepiej pod polską bramką zachował się Nani. Do przerwy bez goli.
Drugą połowę polscy piłkarze i kibice rozpoczęli z wiarą, że będzie lepiej. Portugalskiej bramce szybko dwukrotnie zagroził Obraniak, a po trybunach niosło się "Polska, Polska". Wynik się nie zmienił, ale braw biało-czerwoni usłyszeli więcej niż w całych pierwszych 45 minutach.
Po kwadransie emocje opadły, a kibiców z letargu przebudził Cristiano Ronaldo. W 69. minucie pieczołowicie ustawił piłkę, zawiązał but, skrupulatnie odmierzył rozbieg i przy akompaniamencie gwizdów mocno, ale w środek bramki uderzył z rzutu wolnego. Jak wielką gwiazdę piłkarskiej estrady przystało, napięcie jednak zbudował wzorowo. Kilka minut później słynny CR7 opuścił boisko. Gdy usłyszał gwizdy, pokazał, że to niepotrzebne. Na brawa odpowiedział tym samym.
Po chwili po raz drugi w środę trybuny odśpiewały hymn, co było sygnałem, że mecz dobiega końca. Niektórzy zaczęli kierować się do wyjść, trenerzy pozwolili zagrać kolejnym piłkarzom. W okrzyku "my chcemy gola, Polacy my chcemy gola" siły i wiary słychać nie było.
 Na pierwszego gola reprezentacji na Stadionie Narodowym trzeba zaczekać co najmniej do 8 czerwca, kiedy w meczu otwarcia mistrzostw Europy zmierzy się z Grecją.
kb/PAP

Tuesday, February 28, 2012

Nowa odsłona Kabaretu Starszych Panów

Nowo powstaly sydnejski Kabaret VIS - A - VIS,  przy wspolpracy Klubu Polskiego w Ashfield - serdecznie zaprasza na spektakl KABARETU STARSZYCH PANOW .

Po pelnej sukcesu premierze na POLISH CHRISTMAS NA DARLING HARBOUR – tym razem w obszerniejszej wersji - ze szczegolnym ujeciem tematyki kobiecej w zwiazku z Miedzynarodowym Dniem Kobiet.

Kabaret Starszych Panów – to kabaret dwóch twórców rozrywki telewizyjnej z lat 50-tych i 60-tych XX wieku - J. Przybory i J. Wasowskiego. Spektakle kabaretu nadawano na żywo na antenie telewizyjnej, z wykorzystaniem jako playback piosenek zarejestrowanych wcześniej. Kabaret ukazywał się również na antenie Polskiego Radia, jako przygotowane osobno słuchowiska, powtarzające telewizyjną fabułę z tą samą obsadą.
W sydnejskiej wersji kabaretu wystepują lokalni artyści - wielu z nich to artyści z wyksztalceniem muzycznym – zajmujacych sie tą profesją. Spektakl teatralno - muzyczny w adaptacji Jolanty Komincz - reżyserowany jest przez Dariusza Paczynskiego, absolwenta Wydzialu Teatralnego Uniwersytetu Nowej Poludniowej Walii oraz Szkoly Filmowej w Lodzi.

Spektakl odbędzie się w Klubie Polskim w Ashfield w niedzielę, 11 Marca o godz. 15-tej .



Zakochaj się w życiu! - spotkanie z Ewą Foley

Patience of Paper exhibition opened

Grzegorz Dobiesław Mazurek

On Friday 17 th February at the Queensland College of Art Griffith University, Polish Ambassador H.E. Andrzej Jaroszyński officially opened PATIENCE of PAPER / CIERPLIWOŚĆ PAPIERU exhibition.

This exhibition, by artists from the Fine Arts Faculty of Maria Curie-Sklodowska University in Lublin, Poland ‘provides another step in the reciprocal arrangement currently being negotiated between the QCA Griffith University and UMCS . This sharing of works fuels a continuation of dialogue about the differing cultural visions of Central Europe and Australia, said Mr Earle Bridger, QCA Deputy Director (Development).

PATIENCE of PAPER / CIERPLIWOŚĆ PAPIERU

Continues until 3 March at:

QCA WEBB GALLERY
Queensland College of Art,
Griffith University
Level 2 Webb Centre,
226 Grey Street, South Bank
Brisbane


ARTISTS:
Małgorzata Bałdyga, Krzysztof Bartnik, Mariusz Drzewiński, Jan Ferenc, Donat Kowalski, Danuta Kuciak, Tomasz Malec,Grzegorz Mazurek, Lech Mazurek, Irena Nawrot, Sławomir Plewko, Joanna Polak, Artur Popek, Maria Polakowska, Wiesław Proć, Robert Rabiej, Sebastian Smit, Kamil Stańczak, Anna Waszczuk, Jacek Wojciechowski, Walenty Wróblewski, Agnieszka Zawadzka, Tomasz Zawadzki.


 Renata Buziak
 Photos: Alan Hill, Isaac Brown

Artur Popek

Sunday, February 26, 2012

X Zimowe Igrzyska Polonijne "Śląsk-Beskidy" - otwarte


Po czterech latach przerwy rodacy mieszkający poza granicami Polski ponownie spotkali się w pięciu miastach Beskidu Śląskiego, by rywalizować w jubileuszowych, X Światowych Zimowych Igrzyskach Polonijnych. Areną zmagań są obiekty sportowe w Bielsku-Białej, Cieszynie, Szczyrku, Wiśle, i Tychach. Polonia z całego świata będzie walczyć o medale w dziesięciu dyscyplinach zimowych. Po raz pierwszy sportowe święto Polonusów potrwa aż 8 dni.

 Otwarcie X Światowych Zimowych Igrzyskach Polonijnych „Śląsk-Beskidy” 2012 odbyło się wczoraj, 26 lutego w Bielsku-Białej. Znicz igrzysk zapalił jeden z najlepszych hokeistów w historii Polski Mariusz Czerkawski. Flagę olimpijską na maszt wciągnął olimpijczyk z Innsbrucku w 1976 roku w biegach narciarskich Wiesław Gębala.
Prezydent Bronisław Komorowski w liście do uczestników zawodów przypomniał, że starożytne igrzyska były czasem wygaszenia sporów i okazją do przyjacielskich spotkań, wzajemnego poznawania się i wspólnego przeżywanie sportowych emocji.
"Dlatego dobrze się stało, że w kalendarzu światowych spotkań Polonii znalazły się i letnie, i zimowe igrzyska sportowe. Dzięki spotkaniom i kontaktom (...) Polacy z zagranicy, także ci osiadli tam od pokoleń, mają szansę poznać to, co łączy ich wszystkich. Mogą mocniej przylgnąć sercem do tego, co tworzy najgłębszą ponadczasową więź polskości, mogą silniej utożsamić się z narodową tradycją, tysiącletnią historią i kulturą, mową i obyczajem naszych ojców" – napisał prezydent.
Prezes stowarzyszenia Wspólnota Polska Longin Komołowski podkreślił, że Igrzyska Polonijne cieszą się niesłabnącym powodzeniem. "Przyjeżdżacie tutaj, by na beskidzkich arenach nie walczyć (...) na śmierć i życie, ale w szlachetnej konkurencji zmagać się ze sobą, odnawiać przyjaźnie, jak również - tym samym – tożsamość; potwierdzić, że jesteśmy sobie nawzajem potrzebni. Potwierdzić, że łączy nas Polska, a wszystko, co robimy jest dla niej" – powiedział.
Sportowe zmagania Polonusi rozpocznają dzisiaj. Powalczą o medale w 10 dyscyplinach. Narciarstwo alpejskie, snowboard i carving zostaną rozegrane na Skrzycznem w Szczyrku, saneczkarze zmierzą się w Górnym Szczyrku, a biegacze narciarscy i biathloniści na Kubalonce. Hokeiści rozegrają turniej w Tychach, w Bielsku-Białej odbędzie się wielobój łyżwiarski, a w Cieszynie rywalizować będą zawodnicy w short-tracku. W rejonie góry Dębowiec w Bielsku-Białej zawodnicy sprawdzą się w nordic-walking

Najliczniejsze reprezentacje przyjechały do Szczyrku, który jest bazą igrzysk, z Litwy – 82 uczestników, Rosji – 75, Ukrainy – 70 oraz Kanady – 69 osób. Są też reprezentanci Australii.

Historia zimowych igrzysk Polonusów nie jest tak długa, jak letnich, które tradycją sięgają roku 1934. Pierwsze Polonijne Igrzyska Zimowe przeprowadzono w 1986 roku w Zakopanem.
kb/PAP

Strona organizatorów: Światowe Zimowe Igrzyska Polonijne

Saturday, February 25, 2012

Wielokulturowy festiwal w Canberze

National Multicultural Festival 2012 czyli wielokulturowy festiwal w centrum stolicy Australii,  który odbył się od 10 do 12 lutego przyciagnął ponad 260 tysięcy mieszkańców Canberry i gości z całej Australii. To był istny świat w pigułce. Na czterch scenach zaintalowanych w okolicach Petrie Plaza i London Circuit wystapiły dziesiątki zespołów i indywidualnych artystów przezentujac muzyczne atrakcje narodów, których przedstawiciele zamieszkują Australię. W ciagu tych trzech weekendowych dni na centralnym deptaku miasta City Walk i przyległych ulicach rozlokowantych zostalo ponad 400 stoisk z ofertą kuchni niemal z całego świata oraz atrakcjami kulturalno – turystycznymi. Wśrod tysięcy potraw mozna było spobować słowackie placki ziemniaczane z szynką czy przysmaki tybetańskiej kuchni. Teren festiwalu zamienił się chyba w największy browar Australii. Niemal każdy kraj oferował na swym stoisku autentyczne piwa niewykluczjąc polskiego Zywca i Zamkowego. Festiwalowicze mogli przemieszczać sie z kuflami, kubkami , puszkami lub butelkami złocistego napoju po całym terenie Festiwalu bez ograniczeń co stanowiło niezwykłą atrakcje dla turystów z Sydney, gdzie ogranizatorzy takowych imprez wprowadzają absurdalne restrykcje w tym zakresie. Na styczniowym Sydney Festiwal ogródek piwny w Hyde Park otoczony był podwójnym murem z metalowych barierek a goście byli sprawdzani niemal jak na lotnisku.
Wśrod stoisk stołecznego festynu były również prezentacje poszczególnych placówek dyplomatycznych, mających swe siedziby w Canberze. M.in. było stoisko promocyjne  polskiej ambasady obsługiwane przez radce ds kulturalnych Witloda Krzesińskiego. W strefie kulinarnej członkowie White Eagle Club – tamtejszego klubu polskiego dwoili się i troili przy obsludze kolejki, ktora ustawiała sie po polskie kiełbaski, bigos i oczywiście piwo. Wyraźnie było widać, które piwo jest najlepsze. Osoby spacerujące z Żywcem można bylo spotkać w najdalszych zakątkach festiwalowego terenu.
Do miłego spotkania festiwalowego doszło w sobotę między  uczestnikami  wycieczki autokarowej z Sydney udającej się do Jindabyne na górską imprezę pn. End of Summer on Mt Kosciuszko a przedstawicielami Polonii w Canberze. Nie obyło się bez  wspólnych, sponanicznych śpiewów przy akordeonie i gitarze oraz  toastów.
Potem wspolnie wszyscy obejrzeli występy sydnejskiego zespołu folklorystycznego Lajkonik, jedynego scenicznego akcentu polskiego na tym festiwalu.

Krzysztof Bajkowski

Oto fotoreportaż Jarka Lawońskiego i Krzysztofa Bajkowskiego z Festiwalu w Canberze.    

Polonia z Sydney spotyka się z Polonią kanberską

Na festiwalu wystąpił polonijny zespoł Lajkonik z Sydney

Słowackie placki ziemniaczane z szynką... i do tego czeskie piwo

Macedońskie BBQ

Nigeryjski obiad

Stoisko polskiej ambasady bardzo popularne - zbliża sie Euro 2012

Stoisko Towarzystwa Australijsko - Amerykańskiego

Radośnie przed stoiskiem Polskiego Klubu w Canberze

 




Ukraińskie tańce - Lajkonik na scenie

Hinduskie obrzędy

Karbido z dwumiesięcznym tournee w Australii

Wrocławska formacja Karbido wyruszyła w kolejną zagraniczną trasę koncertową. Tym razem muzycy zaprezentują swój kultowy projekt Stolik w Australii, gdzie w ciągu niemal dwóch miesięcy zagrają ponad trzydzieści koncertów.

Karbido. Fot.materiały prasowe

"Karbido's The Table Australian Tour" jest kontynuacją rozpoczętej w 2006 r międzynarodowej kariery wirtuozerskiego projektu Stolik. W Australii Karbido zaprezentuje go publiczności Perth, Adelaide i Melbourne.
"Stolik" to nowatorski spektakl dźwiękowy, w którym kwartet Karbido wykonuje brawurową repetycję z muzycznych czterech stron świata, grając na unikatowym elektro-akustycznym instrumencie własnego autorstwa: drewnianym stole.

Więcej: OnetMuzyka

Friday, February 24, 2012

Say YES Copernicus, say YES Poland


Kilka miesięcy temu powstała w Sydney nowa organizacja pn. YES Copernicus, której działalności przyświeca ambitny cel: promocja i popularyzacja edukacji i kultury polskiej na terenie Australii, a także w Azji i w obu Amerykach. Realizacja tego celu ma odbywać się po przez m.in. organizowanie przyjazdów studentow zagranicznych do Polski na 6-miesięczny program "YES Poland". Program ten obejmuje półroczny pobyt i studia dzienne w języku angielskim na polskich  wyższych uczelniach oraz udział w życiu akademickim i kulturalnym poszczególnych ośrodków uniwersyteckich w Gdańsku, Krakowie, Poznaniu, Warszawie i we Wrocławiu.

Wojtek Wawrzyński, prezes YES Copernicus.
Fot.K.Bajkowski
Jak informuje nas prezes Stowarzyszenia YES Copernicus, Wojciech Wawrzyński  do organizacji tego programu jej członkowie chcą wykorzystać doświadczenia zdobyte w Australii, która jest światowym liderem w dziedzinie sprowadzania zagranicznych studentów na własne uczelnie.
Bogate dziedzictwo kulturowe Polski, wysoki poziom naukowy, świetna lokalizacja geograficzna w centrum Europy i stosunkowo niski koszt życia - to wszystko jest bardzo atrakcyjne dla studentów i młodych ludzi z poza Europy.
 -Projekt jest unikatowy; jesteśmy jedyną organizacją na świecie , która zajmie się promocją polskiej edukacji i kultury w ten właśnie sposób - mówi prezes Wawrzyński. Wg niego sukces tego projektu będzie miał nie tylko pozytywne skutki dla popularyzacji wizerunku Polski na świecie i jej większej rozpoznawalności ale będzie też doskonałym wsparciem dla ekonomii i gospodarki oraz pomoże finansowo polskim uczelniom.

Członkowie Stowarzyszenia YES Copernicus w Canberze. Fot.K.Bajkowski
YES Copernikus planuje też organizacje różnych imprez kulturalnych, konferencji  poświęconych edukacji na terenie Australii jak również aktywny udział w życiu kulturalnym Polonii. Jedną z tych imprez  była organizacja niedawnego  wyjazdu autokarowego do Canberry na Festiwal wielokulturowy Harmony Day i do Jindabyne na weekendową imprezę pn. End of Summer on Mt Kosciuszko.







Thursday, February 23, 2012

Partyjna walka. Kevin Rudd podał się do dymisji

Szef dyplomacji Australii Kevin Rudd ogłosił w środę, że rezygnuje ze stanowiska. Jako oficjalny powód podał brak wsparcia ze strony premier Julii Gillard, ale spekuluje się, że faktycznym powodem jest rywalizacja Rudda z szefową rządu o przywództwo.

Więcej: Interia.pl


Pisanie historii na nowo

Lecha Wałęsy nie lubię; wła­ści­wie to nigdy go nie lubi­łem. Za pierw­szej „Soli­dar­no­ści”, za tej dru­giej, także w cza­sach kiedy był pre­zy­den­tem. Złym pre­zy­den­tem, ota­cza­ją­cym się ludźmi mier­nego for­matu. Nie lubię go za zaro­zu­mial­stwo, za brak taktu, za zawiść, brak klasy. A ruch „Soli­dar­no­ści” nie był moim ruchem, pomimo, że przez kilka mie­sięcy do związku nale­ża­łem. Zra­ził mnie jako pre­zy­dent, nie zno­si­łem jego wystą­pień, mia­łem za złe ota­cza­nie się ludźmi w stylu Wachow­skiego, Drzy­cim­skiego, czy bra­cia Jaro­sław  i Lech Kaczyńscy.
Ale Wałęsa jest sym­bo­lem prze­łomu, jest czło­wie­kiem, który wynie­siony na szczyt przy­spo­rzył Pol­sce splen­doru – i dzięki temu jest jak jest, od dwu­dzie­stu dwóch lat żyjemy w nor­mal­nym, demo­kra­tycz­nym pań­stwie. Nie on stwo­rzył „Soli­dar­ność”, tak jak nie uczy­niła tego suw­ni­cowa Walen­ty­no­wicz i Andrzej Gwiazda. To tylko ele­menty. Nie oni two­rzyli ideę i pra­wi­dła, nie są auto­rami 21 postu­la­tów, nie wnie­śli do ruchu pier­wiastka inte­lek­tu­al­nego. Ruch spo­łeczny był dzie­łem dorad­ców pierw­szego komi­tetu straj­ko­wego – a jego korze­nie to ROP­CiO, KOR, i inne związki opo­zy­cyjne. Także Kościół Kato­licki. I setki tysięcy aktyw­nych dzia­ła­czy w kraju.

Lech Wałęsa jest popu­larny w Pol­sce i takim pozo­sta­nie już nie jako poli­tyk, lecz jako pewien sym­bol. I nie cho­dzi tu tylko o jego prze­szłość opo­zy­cyjną, czasy „Soli­dar­no­ści”, ale rów­nież cho­dzi o sprawy naj­now­sze, o nagonkę, jaką na niego uczy­niono w ciągu ostat­nich lat. Po kon­flik­cie z braćmi Kaczyń­skimi, a przede wszyst­kim po awan­tu­rach z publi­ka­cjami IPN, jego popu­lar­ność w spo­łe­czeń­stwie znacz­nie wzro­sła. Gdyby był umiesz­czany w ran­kin­gach, zapewne byłby w pierw­szej piątce. Gdyby był dalej aktywny poli­tycz­nie, jego zna­cze­nie byłoby mini­malne, ale popu­lar­ność – dalej wielka.

Kilka lat temu w wywia­dzie dla jed­nej ze sta­cji radio­wych pro­fe­sor socjo­lo­gii z Toru­nia, Andrzej Zyber­to­wicz, były doradca Lecha Kaczyń­skiego do spraw bez­pie­czeń­stwa, także doradca Jaro­sława Kaczyń­skiego, jeden z ide­olo­gów IV RP, czło­wiek, któ­remu wszystko się koja­rzy ze służ­bami, a głów­nie z komu­ni­stycz­nymi służ­bami spe­cjal­nymi – powie­dział, że histo­rię „Soli­dar­no­ści” i histo­rię jej przy­wódcy, Lech Wałęsy trzeba napi­sać na nowo. Pro­szę zwró­cić uwagę na sfor­mu­ło­wa­nie – „napi­sać na nowo”. Cóż za sta­li­now­skie podej­ście do sprawy! Pisa­nie histo­rii – i to naj­now­szej, na nowo! Bo o to wła­śnie cho­dzi w sys­te­ma­tycz­nej nagonce na Lecha Wałęsę, któ­rej mamy teraz kolejną odsłonę, pod posta­cią arty­ku­łów w „Naszym Dzien­niku” i tygo­dniku „Uwa­żam Rze”. Osią mają być doku­menty tak zwa­nej komi­sji Ciem­niew­skiego, bada­ją­cej mate­riały esbec­kie po tak zwa­nej „nocy teczek”, spro­ku­ro­wa­nej przez Anto­niego Macie­re­wi­cza w czerwcu 1992 roku.
Lech Wałęsa był uwi­kłany we współ­pracę z SB. Wię­cej, Lech Wałęsa był w pełni świa­do­mym współ­pra­cow­ni­kiem Służby Bez­pie­czeń­stwa PRL, zare­je­stro­wa­nym w grud­niu 1970 roku i wyre­je­stro­wa­nym w roku 1976.  Został zare­je­stro­wany, praw­do­po­dob­nie pod groźbą kary wię­zie­nia za drobny czyn kry­mi­nalny. Tylko, że nigdzie, i nikt nie widział dowo­dów bez­po­śred­nich tej współ­pracy – i nawet Sła­wo­mir Cenc­kie­wicz z Pio­trem Gon­tar­czy­kiem, w swo­jej pracy “SB a Lech Wałęsa. Przy­czy­nek do bio­gra­fii” nie posta­wili tezy, że uwi­kła­nie mło­dego robot­nika miało wpływ na jego dal­szą dzia­łal­ność. Ina­czej – zabra­kło im odwagi na posta­wie­nie tezy, że wła­śnie wyzwo­le­nie się Lecha Wałęsy ze współ­pracy z SB dało mu siłę do dzia­łal­no­ści opo­zy­cyj­nej w Wol­nych Związ­kach Zawo­do­wych, w trak­cie strajku, potem w pod­zie­miu lat ‘80. Auto­rzy takiej tezy nie mogli jej posta­wić, ponie­waż nie po to pisali swoją książkę. Oni ją pisali dla “prawdy histo­rycz­nej”. Prawdy tak zwa­nej IV RP, takiej jak ją widzi pro­fe­sor Zybertowicz.

Lech Wałęsa jest w trud­nej sytu­acji. Nie, nie trud­nej z punktu widze­nia sie­bie, jako sym­bolu “S” w Pol­sce i na świe­cie. Tego mu nikt nie zabie­rze, nikt nie jest w sta­nie, nawet jego wro­go­wie, zane­go­wać jego pozy­cji. Ludzie tacy, jak Krzysz­tof Wyszkow­ski, mał­żeń­stwo Gwiaz­dów, stada pseudo-patriotów – nie są wsta­nie wyma­zać go z foto­gra­fii lat 70. Lechowi Wałę­sie jest trudno, psy­cho­lo­gicz­nie jest trudno, ponie­waż nie panuje nad sytu­acją – a zawsze, nawet kiedy prze­gry­wał w wybo­rach z Kwa­śniew­skim – miał poczu­cie, że jed­nak nie wszystko stra­cone. Tu jest ina­czej – każda jego reak­cja na oskar­że­nia i oszczer­stwa, każda wypo­wiedź będzie inter­pre­to­wana i ana­li­zo­wana – i odwra­cana na jego niekorzyść.
Z punktu widze­nia dys­ku­sji o tym, czy Wałęsa był dono­si­cie­lem, czy nie – dla stron sporu nie będzie miało to zna­cze­nia. Jasne jest, że były pre­zy­dent był uwi­kłany przez kilka lat, co naj­mniej do 1973 roku, w kon­takty z funk­cjo­na­riu­szami służb. Nie zmie­nia to osądu (i histo­rycz­nej prawdy) na rolę tego czło­wieka we współ­cze­snej histo­rii Pol­ski i jego zna­cze­nie w odzy­ska­niu przez nasz kraj peł­nej suwe­ren­no­ści. Zwo­len­nicy teo­rii spi­sko­wych, dla któ­rych Wałęsa był narzę­dziem w rękach SB, zda­nia nie zmie­nią. Bo dla nich nie ma to zna­cze­nia, dla nich WSZYSTKO było spi­skiem i takim pozo­staje, od samego Sierp­nia ‘80, poprzez Okrą­gły Stół, na III Rzecz­po­spo­li­tej koń­cząc. Dla nich “współ­praca” Wałęsy jest tylko “przy­czyn­kiem”, potwier­dza­ją­cym ich chore roje­nia i teorie.
Ata­ku­jący Lecha Wałęsę mają kolo­salną prze­wagę. Mają za sobą akta SB. Akta ubec­kie, twór­czo i prze­ko­ny­wa­jąco wyko­rzy­sty­wane do sfor­mu­ło­wa­nia oskar­żeń. Mają za sobą także cześć mediów, tych pra­wi­co­wych. Dal nich prawda może być tylko jedna – w tym wypadku prawda oparta na tecz­kach i potwier­dzona przez funk­cjo­na­riu­szy SB. Są jesz­cze robot­nicy, kole­dzy Lecha Wałęsy z wydziału W-4 stoczni im. Lenina, któ­rzy pamię­tają, co i kiedy mówił Wałę­sie pra­wie 40 lat temu, a wła­ści­wie – pamięć odświe­żyły im mate­riały IPN, które usłuż­nie pod­su­nęli Cenc­kie­wicz z Gontarczykiem.
Dziwne, ale Jerzy Borow­czak, były szef „S” w stoczni, który był bli­sko Wałęsy, mówi, że nie wierzy…

Azrael Kubacki
Studio Opinii

Wednesday, February 22, 2012

Bumerang Polski w radiu SBS

Weekendowa, bardzo udana impreza pn. End of Summer on Mt Kosciuszko w Górach Śnieżnych,  którego patronem medialnym byl Bumerang Polski, wzbudziła zainteresowanie m.in. Polskiego Programu Radia SBS. Andrzej Lubieniecki przeprowadził w tym tygodniu rozmowę o imprezie i przy okazji o Bumerangu Polskim z Krzysztofem Bajkowskim.

Monday, February 20, 2012

PolArt 2012 Perth. Odliczanie rozpoczęte!


Odliczanie rozpoczęte! Już tylko dziesięć miesięcy. Po raz pierwszy festiwal PolArt - jeden z największych festiwali kultury polskiej poza granicami Polski zagości w Perth, stolicy Australii Zachodniej.

Program PolArtu jest już na ukończeniu. Jak informują organizatorzy w swym najnowszym biuletynie Festiwal rozpocznie się w samym sercu miasta paradą idącą ulicami i promenadami Perth. Tętniący życiem i kolorami pochód 500 artystów i wykonawców powiedzie tłumy z głównych ulic centrum miasta do Perth Cultural Centre, gdzie usytuowane będzie Centrum Festiwalowe.
Widzowie będą mogli doświadczyć prawdziwego bogactwa tradycji polskich świąt Bożego Narodzenia. Krótkie plenerowe widowisko teatralno-taneczno-muzyczne porwie ich w magiczną podróż po najpiekniejszej z polskich tradycji - Wigilli Bożego Narodzenia. Na zakończenie uroczystości odbędzie się darmowy pokaz filmowy na wielkim ekranie pod osłoną gwiaździstego australijskiego nieba.

Festiwale PolArt promują polską kulturę i sztukę w Australii od ponad 35 lat. Organizowane są co trzy lata, kolejno w największych miastach Australii, gromadząc nawet do 100 tysięcy widzów.
XII Festiwal of Polish Visual and Performing Arts - PolArt 2012 w Perth rozpocznie się w piątek 28 grudnia 2012 roku i zakończy w sobotę 5 stycznia 2013 roku.

Więcej info: PolArt 2012 Perth News

Prof. Bartoszewski kończy 90 lat: Lubię życie i ludzi takich, jacy są

Władysław Bartoszewski. Fot. Mariusz Kubik
- Jest Pan bezcennym dobrem nie tylko narodowym, ale też bezcennym dobrem w życiu wielu z nas - powiedział premier Donald Tusk na jubileuszu 90. urodzin Władysława Bartoszewskiego, zwracając się do jubilata. Uroczystość odbyła się w niedzielę na Zamku Królewskim w Warszawie.  Szef rządu, rozpoczynając swoje wystąpienie, podkreślił, że "na tle takiej biografii wszystkie słowa wypadają blado".
- Nie ma drugiego człowieka, który miałby taki bogaty, piękny życiorys - powiedział z kolei prezydent Bronisław Komorowski podczas niedzielnej uroczystości, przypominając wypowiedź Jana Nowaka-Jeziorańskiego o jubilacie.


W uroczystości wzięła udział także Pierwsza Dama Anna Komorowska, marszałkowie Sejmu i Senatu: Ewa Kopacz i Bogdan Borusewicz, premier  wraz małżonką, ministrowie rządu i prezydenckiej kancelarii, posłowie, duchowni, ludzie świata kultury, w tym m.in. kompozytor Krzysztof Penderecki i reżyser Andrzej Wajda.

- Szanowny Jubilacie, panie ministrze, Władku kochany - takimi słowami prezydent zwrócił się do Bartoszewskiego.

- Twój wybitny przyjaciel Jan Nowak-Jeziorański powiedział, że nie zna drugiego takiego człowieka, który miałby taki bogaty i piękny życiorys. Życiorysu nie dostaje się, nie kupuje się w sklepie, trzeba go samemu wykuć, wyrąbać idąc przez niełatwą rzeczywistość" - mówił prezydent. Dodał, że wszyscy z czystym sumieniem i głębokim przekonaniem mogą te słowa powtórzyć.

Jak zaznaczył, Bartoszewski zawsze w życiu kierował się "niesłychanie silną busolą, kompasem, który pokazuje, gdzie jest słuszna sprawa, słuszna strona". - Nie wszystkim się to udawało. Tobie Władku udało się przez tyle, tyle lat stawać po stronie słusznej sprawy - podkreślił Bronisław Komorowski.

Jak mówił, ludzie pokolenia Solidarności, którzy dzisiaj sprawują odpowiedzialność za polskie państwo, starali się korzystać z tej samej busoli co Bartoszewski i stawać po słusznej stronie. - Będziemy starali się, ale Władku prosimy - troszkę wolniej, bo możemy nie nadążyć - zażartował.

Życzył jubilatowi "Plurimos Annos". Wręczył Władysławowi Bartoszewskiemu medal z jego wizerunkiem i napisem: "Temu, który odważył się być niepokorny".

- Jest Pan bezcennym dobrem nie tylko narodowym, ale też bezcennym dobrem w życiu wielu z nas - powiedział z kolei premier Donald Tusk

- Część z tu obecnych, podobnie jak ja, wchodzi w ten wiek, kiedy traci się te naturalne drogowskazy, kiedy nie ma już dziadków, rodziców, ale my jesteśmy szczęściarzami, bo mamy Pana - powiedział premier.

- W ostatnich latach ciężkiej próby dla wielu z nas traktowaliśmy Pana niezmiennie jak serdeczny i wyjątkowy drogowskaz w życiu i pracy - mówił szef rządu, zaznaczając, że dotyczy to też młodszych pokoleń.

Premier Tusk powiedział, że "życząc wielu, wielu lat, zachowujemy się jak racjonalni egoiści, bo dzięki Panu i nam jest wszystkim lepiej". - Proszę nam ten egoizm wybaczyć, bo mamy tutaj, oczywiście z Panem, wspólny interes - dodał.

- Moja recepta na życie jest receptą umiarkowanego realisty-optymisty, lubię życie i lubię ludzi, lubię ludzi takimi, jakimi są - mówił w swoim wystąpieniu sam Bartoszewski. Podkreślił także, że bardzo lubi młodych ludzi, bo oni są przyszłością.

Podczas uroczystości odczytano fragmenty listów gratulacyjnych dla jubilata od prezydentów Francji, Austrii i Izraela, a także kanclerz Niemiec. "Wzór dla młodych Europejczyków; człowiek honoru, uosabiający gotowość do pojednania" - tak napisali o Bartoszewskim przywódcy. Życzenia w telegramie gratulacyjnym przekazał też jubilatowi papież Benedykt XVI.

W trakcie trwającego półtorej godziny uroczystego jubileuszu wystąpiła Aga Zaryan. "Sto lat" w zmienionej na "dwieście lat" wersji zaintonował piosenkarz Sebastian Karpiel-Bułecka.
 (PAP, Prezydent.pl, premier.gov.pl )




Dla mnie pokutą byłaby bezczynność, czy np. zamknięcie w zakonnej celi trapistów – mówi w wywiadzie dla KAI prof. Władysław Bartoszewski z okazji swych 90. urodzin.
A oto pełen tekst wywiadu:  eKAI
_______________
Władysław Bartoszewski urodził się w 19 lutego 1922 r. w Warszawie. Po 1989 roku był dwukrotnie ministrem spraw zagranicznych, ambasadorem w Austrii, senatorem IV kadencji, a obecnie pełni funkcję sekretarza stanu i pełnomocnika do spraw relacji międzynarodowych w kancelarii premiera Donalda Tuska.

Jest niezłomnym orędownikiem dialogu polsko-niemieckiego i polsko-żydowskiego. Pełni funkcję przewodniczącego Rady Ochrony Pamięci Walk i Męczeństwa oraz Międzynarodowej Rady Oświęcimskiej przy premierze.

Jest  też cenionym historykiem okresu Powstania Warszawskiego oraz losu polskich Żydów. W okresie okupacji hitlerowskiej był więziony w hitlerowskim obozie zagłady Auschwitz-Birkenau. Działał w Radzie Pomocy Żydom „Żegota”. Jako żołnierz Armii Krajowej walczył w Powstaniu Warszawskim. W latach PRL działał w opozycji demokratycznej.
Wykładał na uniwersytetach w Monachium, Eichstaett i Augsburgu. Napisał ponad 40 książek, jest autorem ponad 1500 opracowań i artykułów naukowych, głównie na temat okupacji hitlerowskiej, zagłady Żydów, stosunków polsko-niemieckich i polsko-żydowskich oraz roli intelektualistów w polityce.
Wygłosił szereg odczytów i referatów na różnorodnych forach międzynarodowych, komentując doświadczenia osobiste, snując refleksje na najważniejsze tematy, o odwadze, osądzaniu innych, przyjaźni, uczciwości czy ludzkiej przyzwoitości.

Otrzymał wiele prestiżowych nagród i wyróżnień, w tym najwyższe polskie odznaczenie państwowe, Order Orła Białego. Wyróżniono go także Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski, Wielkim Krzyżem Zasługi Orderu Republiki Federalnej Niemiec oraz Austriackim Krzyżem Honorowym w Nauce i Sztuce I klasy.
Posiada tytuł profesora uniwersytetu w Bambergu, jest też doktorem honoris causa wielu uniwersytetów, między innymi w: Warszawie, Wrocławiu, Marburgu, Uniwersytetu Żydowskiego w Baltimore, a także honorowym obywatelem kilku polskich miast, jak również honorowym obywatelem państwa Izrael.
W ubiegłym roku został powołany przez prezydenta Bronisława Komorowskiego w skład Kapituły Orderu Orła Białego. Wkrótce objął funkcję Kanclerza Orderu.

 (TVP.info)