new header

Polish Internet Magazine in Australia

Tuesday, July 31, 2012

Krzyże Virtuti Militari wręczone powstańcom warszawskim po latach



Powstańcy Jan Rodowicz "Anoda", Andrzej Romocki i Jan Romocki znaleźli się wśród odznaczonych Krzyżami Srebrnymi Orderu Virtuti Militari. Odznaczenia wręczone w poniedziałek przez prezydenta Bronisława Komorowskiego przyznały władze powstańcze w czasie II wojny światowej.


W poniedziałkowej uroczystości w parku Wolności przy Muzeum Powstania Warszawskiego inaugurującej obchody 68. rocznicy Powstania Warszawskiego udział wzięli też: prezydent Warszawy Hanna Gronkiewicz-Waltz oraz przedstawiciele organizacji powstańczych i kombatanckich.
"68 lat temu stanowiliście elitę młodego pokolenia, przed wami było życie z wszystkimi właściwymi młodości pragnieniami, atutami i marzeniami, ale historia się tak potoczyła, że musieliście wykazać, że najwyższą wartością było życie w Polsce niepodległej i suwerennej. Takie właśnie marzenia chcieliście wypełniać treścią" - mówiła prezydent Warszawy Gronkiewicz-Waltz, zwracając się do powstańców.

Prezydent podkreśliła, że ich heroiczny wysiłek służy kolejnym pokoleniom Polaków w utrzymaniu przekonania o naszej woli walki i utrzymaniu wolności. Oddanie warszawskich powstańców poświadczają wyryte na murze pamięci nazwiska kilkunastu tysięcy poległych - podkreśliła.

Prezydent Bronisław Komorowski odznaczył powstańców i zasłużonych dla pamięci o powstaniu. Wśród odznaczonych Krzyżami Srebrnymi Orderu Virtuti Militari przyznanymi podczas Powstania Warszawskiego znaleźli się: Jan Rodowicz "Anoda", Andrzej Romocki, Jan Romocki, Józef Szczepański, Teofil Budzanowski, Władysław Cieplak, Jan Jaworowski, Józef Kaczmarek, Jerzy Kamiński, Stanisław Leopold, Andrzej Łukoski, Andrzej Makólski, Tadeusz Rdzanek, Zofia Rościszewska, Janusz Sobolewski i Bronisław Wilewski.
Powstańcom przyznano ordery Virtuti Militari podczas II wojny światowej, natomiast dotychczas ich nie wręczono. Nawiązując do tego prezydent Komorowski wyjaśnił, że te odznaczenia przyznano na podstawie rozkazu, często ustnego, władz powstańczych. "Na tym przecież polega wielkość Virtuti Militari - przyznawano je tylko i wyłącznie za zasługi na polu walki w wyniku decyzji podjętych w okresie walki" - zaznaczył Komorowski.
"Dzisiejsze spotkanie (...) z bezpośrednimi uczestnikami Powstania Warszawskiego dla mnie jest zawsze okazją do pomyślenia o tym, jaka wielka zmiana zaszła za jednego życia tych, którzy musieli dramatycznie walczyć, także w Powstaniu Warszawskim, ale którzy doczekali także nowej wolności Polski" - mówił Komorowski.
Prezes Związku Powstańców Warszawskich gen. Zbigniew Ścibor-Rylski wezwał zebranych na uroczystości do uczczenia minutą ciszy tych wszystkich, którzy oddali swoje życie za wolność. "Niech mi będzie wolno uczcić tych wszystkich, którzy oddali swoje życie za naszą wolność, nie doczekali tego dnia, kiedy my tu, w naszej wolnej, ukochanej ojczyźnie, możemy żyć i wspominać tamte wspaniałe, choć bardzo trudne czasy" - mówił.
Przedstawiciel Światowego Związku Żołnierzy Armii Krajowej Stanisław Krakowski podkreślił dokonania Muzeum Powstania Warszawskiego w upamiętnianiu poległych w czasie II wojny światowej. "Dla tego pokolenia, które przyszło na świat po 1945 r., które zna historię z opowiadań ojców i przekazów matek, dla tych, którzy uczyli się naszej historii w szkołach, przesłanie (...) jest następujące: Bądźcie dumni z ojców swoich!" - powiedział.(PAP)

Policja skonfiskowała narkotyki warte pół miliarda dolarów!


Część narkotyków  byla przemycona w orientalnych
wazonach. Fot. ABC News
 Australijska policja skonfiskowała ponad pół tony narkotyków wartych 500 milionów dolarów i rozbiła siatkę przemytników z Hongkongu. Aresztowano czterech obywateli Hongkongu i trzech Australijczyków.

Wśród skonfiskowanych narkotyków było 306 kg metamfetaminy i 252 kg heroiny.

Jak sprecyzowała policja, jest to największe przejęcie metamfetaminy i trzecie co do ilości przejęcie heroiny w kraju.

Obławy na siatkę i aresztowania nastąpiły w poniedziałek po roku śledztwa. Policja zapowiedziała, że przewiduje więcej zatrzymań.

Podejrzani będą odpowiadać przed sądem w Sydney za sprowadzanie i posiadanie narkotyków. (PAP)

PolArt 2012: Cele pozwalają zmienić energię w działanie


Myślę, źe ta ważka sentencja Les'a Browna najlepiej oddaje osiągnięcia Komitetu Organizacyjnego PolArt 2012 i Sekcji Roboczych w minionym miesiacu. Nasz zasadniczy cel, by XXII Festiwal PolArt odniósł niezapomniany sukces, mobilizował nas do wmożonej pracy przy realizacji naszych zadań. Jednym ze żródeł tej eksplozji energii jest owocna współpraca z Tony’m i Lauren ze Stageworks, naszej agencji eventowej. Dzięki ich przewodnictwu, profesjonalnemu doradztwu i organizacji, wszystkie wysiłki Komitetu i Sekcji Roboczych mogą iść we właściwym kierunku. Tony i Lauren wspierali również Henryka Kurylewskiego, dyrektora artystycznego tańca ludowego, podczas jego wizyty w Perth.

Z zadowoleniem pragnę poinformować o dwóch imprezach fundraisingowych, planowanych na wrzesień i pażdziernik. We wrześniu w Cracovia Club dzięki uprzejmosci zespołu bedzie miał miejsce występ „Kukułeczki”, a w pażdzierniku w Callaway Auditorium University of Western Australia odbędzie się recital fortepianowy Petera de Jager, laureata Australian International  2011 Chopin Piano Competition. W programie znajdą się najznamienitsze utwory polskiego kompozytora.

A już w tę niedzielę, 5 sierpnia, zapraszamy na zimowe spiewanie i wieczorną 'biesiadę'. W programie kulinarnym pieczona swinka z rożna i chleb domowy! (Więcej informacji ponizej.) Do Festiwalu zostało już tylko pięć miesięcy, więc czas mobilizować energię. Wiem, że możemy liczyć na nieustające wsparcie i hojność wszystkich sympatyków PolArtu.

Joanna Bukara, wiceprezes PolArt 2012

Nadchodzące wydarzenia:
  • Wieczorna Biesiada. Wystąpi zespół muzyczny Pospolite Ruszenie. Niedziela, 5 sierpnia, przy 35 Eighth Avenue w Maylands. Dodatkową atrakcją będzie domowa kuchnia. Ceny biletów: 18 dolarów dorośłi, 10 dolarów dzieci i młodzież (od 12 roku życia). Dzieci poniżej 12 lat – wstęp wolny. Bilety można nabyć do 1. sierpnia pod telefonem 0488 900 441 (Tomasz) lub prosimy o kontakt emailowy.
  • Zabawa PolArt'u. W programie koncert oraz występy Sceny 98, Kukułeczki i Promyka. 22 września o 19.30 w Cracovia Club w Beechboro. Bilety: $25/$15 (ulgowe). Tel: 9344 4421 lub 0477 070 834.
  • Chopinowski Recital Fortepianowy. W wykonaniu Australian International  2011 Chopin Piano Competition. 17 pażdziernika na University of Western Australia. Szczegóły w przyszłym miesiącu.
Więcej aktualności na stronie: PolArt 2012 Perth

Monday, July 30, 2012

Poznań przykładem sukcesu Polski

Tramwaje Solaris przykładem sukcesu Poznania.
Fot.  K.Bajkowski
By zrozumieć, jak Polsce udało się prześcignąć równych sobie i stać się promykiem nadziei w pogrążonej w kryzysie Europie, należy przeanalizować sukces Poznania - pisze w wydaniu  z 17 lipca "New York Times" w reportażu z tego miasta.

Położony na drodze między Warszawą a Berlinem "Poznań stał się głównym beneficjentem znacząco polepszonych stosunków między obydwoma krajami (Polską i Niemcami), otwarcie granic zniosło utrudnienia w handlu, a członkowstwo Polski w UE przyciągnęło inwestycje" - podkreśla gazeta.

Na potwierdzenie "NYT" przypomina, że w Poznaniu chętnie inwestują zagraniczne koncerny, takie jak Volkswagen, japoński Bridgestone czy farmaceutyczny gigant GlaxoSmithKline, a bezrobocie jest najniższe w kraju (4 proc. w maju 2012 r.).
Ponadto Poznań może się pochwalić własną historią sukcesu - pisze gazeta, wskazując firmę produkującą autobusy i tramwaje Solaris. Firma zatrudnia obecnie 2,2 tys. pracowników w kraju i dodatkowych 200 za granicą, a swoje wyroby eksportuje m.in. do Niemiec, Szwecji czy Danii - opisuje z uznaniem dziennik.

Jednocześnie na przykładzie Poznania widać, jakie zagrożenia czyhają na "odnoszącą sukcesy gospodarkę Polski, nie mówiąc już o słabszych gospodarkach (niektórych) krajów europejskich". Stopniowo zmniejszane są fundusze europejskie, które umożliwiły realizację wielkich inwestycji, a wzrost gospodarczy Polski może ucierpieć przez politykę dotkniętych kryzysem krajów, które bardziej skupiają się na cięciach niż stymulowaniu wzrostu - przestrzega "NYT".
(PAP)

Zmarł August Kowalczyk - znany aktor, były więzień Auschwitz

 August Kowalczyk (1921 - 2012)
 Fot. PAP/ Paweł Kula
August Kowalczyk - aktor, były więzień niemieckiego obozu Auschwitz, z którego uciekł, żołnierz AK zmarł w niedzielę po południu w Oświęcimiu. Miał 90 lat. Od dawna zmagał się z chorobą nowotworową. Widzowie znają go z ról w serialach telewizyjnych, między innymi „Stawce większej niż życie”, „Tajemnicy Enigmy”, „Znaku Orła”, „Układzie krążenia”, „Polskich drogach”, „Janosiku” czy „Chłopach”.


August Kowalczyk zmarł w otoczeniu najbliższych w oświęcimskim hospicjum, którego był pomysłodawcą i współtwórcą. Placówka jest podziękowaniem byłych więźniów Auschwitz dla niosących im pomoc podczas okupacji oświęcimian. Aktor przez wiele lat zabiegał o jej realizację. Hospicjum zostało oficjalnie otwarte w czerwcu bieżącego roku. Życzeniem Augusta Kowalczyka było spędzić w nim ostatnie dni.

Kowalczyk urodził się 15 sierpnia 1921 r. w Tarnawie-Górze. Po maturze zamierzał wstąpić do seminarium, ale na przeszkodzie stanęła wojna. Postanowił walczyć. W 1940 roku przedzierał się do polskiej armii tworzonej we Francji. Został aresztowany na Słowacji podczas próby przekroczenia granicy. Więziony w Dukli, Jaśle i Tarnowie, skąd 4 grudnia 1940 roku został osadzony przez Niemców w KL Auschwitz.
W czerwcu 1942 r., wraz z innymi więźniami, podjął próbę ucieczki z obozu. Ucieczka pochłonęła wiele ofiar. Spośród około 50 więźniów, którzy ją podjęli na wolność wydostało się dziewięciu, jednym z nich był August Kowalczyk.

Jako aktor filmowy Kowalczyk debiutował w 1953 r. rolą Zenona w "Piątce z ulicy Barskiej", wyreżyserowanej przez Aleksandra Forda opowieści o grupie młodych chłopców, którzy - nawykli do wojennego stylu życia - nie potrafią dostosować się do nowych warunków funkcjonowania w społeczeństwie.
W kolejnych latach Kowalczyk wystąpił m.in. w filmach: "Pokolenie" Andrzeja Wajdy (1955), "Kwiecień" Witolda Lesiewicza (1961), "Milczące ślady" Zbigniewa Kuźmińskiego (1961), "Barwy walki" Jerzego Passendorfera (1964) oraz – w 1970 roku – w "Epilogu norymberskim", filmowej wersji głośnego widowiska Jerzego Antczaka, przedstawienia utrzymanego w konwencji teatru faktu, zrealizowanego na podstawie dokumentów z procesu norymberskiego.
W 1976 r. Kowalczyk zagrał w telewizyjnym filmie Ryszarda Bera "Wergili", zrealizowanym na podstawie tekstu Stanisława Grochowiaka.

Ważne miejsce w dorobku Kowalczyka zajmują role serialowe. Aktor wystąpił m.in. w "Chłopach" (1972, jako wójt), "Janosiku" (1973, jako generał austriacki), "Znaku orła" (1977, w roli przeora Wilhelma), "Polskich drogach" (1977, jako gestapowiec Schroeder), "Tajemnicy Enigmy" (1979, w roli pułkownika Riveta ze Sztabu Generalnego armii francuskiej) i "Stawce większej niż życie" (1968, jako Dehne).
W latach 1962-1966 był dyrektorem Teatru im. Adama Mickiewicza w Częstochowie, zaś w latach 1968-1981 szefem artystycznym Teatru Polskiego w Warszawie.
Przez wiele lat był wiceprezesem Zarządu Głównego Towarzystwa Opieki nad Oświęcimiem, stowarzyszenia, którego celem jest przekazywanie pamięci o Auschwitz kolejnym pokoleniom.

August Kowalczyk wiele lat opowiadał – a swoje słowa starał się kierować przede wszystkim do ludzi młodych – o tym, co przed laty wydarzyło się w Auschwitz. Podczas specjalnych spotkań ze słuchaczami w kraju i za granicą (np. w Holandii, Niemczech) wspominał swoje obozowe życie i słynną ucieczkę. "To mi w życiu zostało: dawanie świadectwa. Takich jak ja nazywa się świadkami pamięci lub strażnikami czasu" – mówił w 2005 roku, a pytany, ile razy powtórzył już swoją osobistą gawędę, odparł: "Ponad 6200 razy, w ponad 5000 szkołach całej Polski".

Był głównym inicjatorem budowy "Pomnika-Hospicjum Miastu Oświęcim". Placówka jest darem dla ludności, która podczas niemieckiej okupacji niosła więźniom pomoc. Byli więźniowie Auschwitz nigdy nie zapomnieli, że często tylko dzięki ich pomocy przeżyli wojnę. Oświęcimianie przekazywali im żywność, leki i odzież, pośredniczyli w wymianie informacji, pomagali w organizowaniu ucieczek i dawali schronienie uciekinierom. Wielu z nich przypłaciło odwagę życiem swoim, a nierzadko także swych rodzin.

W 1995 r. Kowalczyk wydał książkę "Refren kolczastego drutu: trylogia prawdziwa", w której zawarł wspomnienia z czasów obozowej przeszłości.
W 2002 roku został odznaczony Krzyżem Komandorskim z Gwiazdą Orderu Odrodzenia Polski.

Prezes Fundacji na Rzecz Międzynarodowego Domu Spotkań Młodzieży w Oświęcimiu, którego przyjacielem był zmarły, Alicja Bartuś, powiedziała o Kowalczyku: "Miał szczęście zdążyć zrobić wszystko czego pragnął. A ja nie zdążyłam z nim dokończyć ostatniej rozmowy. Odłożyliśmy ją do mojego powrotu do kraju. Mieliśmy rozmawiać o spełnieniu...".
(PAP)

Saturday, July 28, 2012

Mitt Romney od poniedziałku w Polsce

Mitt Romney. Fot. G.Skidmore
Spotkania z prezydentem, premierem, Lechem Wałęsą, wystąpienie publiczne w Warszawie, a także uczczenie miejsc pamięci w stolicy i Gdańsku wypełnią program dwudniowej wizyty kandydata Partii Republikańskiej w wyborach prezydenckich w USA Mitta Romney'a w Polsce.


Romney przyleci do Polski na zaproszenie byłego prezydenta Lecha Wałęsy w poniedziałek po południu prosto z Izraela. Według amerykańskich mediów w Gdańsku i Warszawie będzie przekonywał, że jest lepszym przyjacielem Polaków niż prezydent Barack Obama.
Swoją wizytę Romney zacznie się od rozmów z premierem Donaldem Tuskiem na starym mieście w Gdańsku. Później w Dworze Artusa Romney spotka się z byłym prezydentem Lechem Wałęsą.
Zarówno Tusk, jak i Wałęsa podkreślają, że będą chcieli poznać poglądy Romney’a na Europę i Polskę. "Dla mnie rzeczą bardzo interesującą będzie poznać poglądy kandydata na prezydenta Stanów Zjednoczonych na Europę, a w szczególności na nasz region w kontekście naszego bezpieczeństwa" - powiedział w piątek dziennikarzom Donald Tusk. "Będzie nas interesowało, co kandydat ma do powiedzenia w sprawach, które dotyczą żywotnie Polski" - dodał.
Były przywódca Solidarności w rozmowie z PAP nie wykluczył, że poruszy sprawę zniesienia wiz dla Polaków oraz budowy tarczy antyrakietowej.
Wałęsa chce poznać poglądy swojego rozmówcy na to jak ma wyglądać gospodarka w epoce globalizacji "wobec klęski kapitalizmu w dotychczasowej formule". Zamierza też zapytać o demokrację i powiększającą się rolę Chin na świecie. Były prezydent chciałby również, by Romney zaprezentował mu swój pogląd na "zasady, na jakich ma się rozwijać świat".
"Dobrze zrobił, że przyjeżdża do Europy środkowo-wschodniej i na moje zaproszenie - to też dużo mówi. Ja na razie nie mówię, że będę go popierał. Ja na razie sprawdzam" - zaznaczył laureat Pokojowej Nagrody Nobla. Podczas zeszłorocznej wizyty prezydenta USA w Polsce Wałęsa odmówił spotkania z Barackiem Obamą.
Romney odwiedzi też Westerplatte, gdzie w towarzystwie prezydenta Gdańska Pawła Adamowicza i dyrektora Muzeum II Wojny Światowej Pawła Machcewicza, złoży wieniec przed pomnikiem Obrońców Wybrzeża. Były gubernator Massachusetts odwiedzi też kolebkę Solidarności i złoży wiązankę kwiatów przed Pomnikiem Poległych Stoczniowców. W poniedziałek wieczorem odlatuje do Warszawy.
We wtorek przed południem w Belwederze Romney’a przyjmie prezydent Bronisław Komorowski. Prawdopodobny kandydat republikanów na urząd prezydenta USA spotka się też z szefem MSZ Radosławem Sikorskim.
W samo południe Romney będzie miał wystąpienie w Bibliotece Uniwersytetu Warszawskiego zatytułowane: "Stany Zjednoczone - Polska: Relacje i Wartości Wolności" (The U.S. - Poland Relationship & The Values Of Liberty).
Organizatorami otwartego spotkania są Polski Instytut Spraw Międzynarodowych, German Marshall Fund of the United States oraz Instytut Lecha Wałęsy. Słowo wstępne wygłoszą: Marcin Zaborowski (dyrektor PISM), Andrew Michta (dyrektor biura GMF w Warszawie) oraz Piotr Gulczyński (prezes Fundacji Lecha Wałęsy).
W programie pobytu Amerykanina nie ma na razie spotkania z opozycją. Szef PiS Jarosław Kaczyński podkreśla jednak, że nie oczekiwał spotkania, a ważne jest, iż kandydat republikański wybrał Polskę jako jeden z trzech krajów które odwiedzi w trakcie swojej podróży. "To, że wybrał Anglię, Izrael i Polskę jest to dobry sygnał, jestem tym ucieszony" - powiedział PAP Kaczyński.
"Wybór (rozmówców) z wewnętrznego punktu widzenia może być kontrowersyjny. Na to trzeba patrzeć z punktu widzenia Stanów Zjednoczonych i on jest dosyć logiczny" - ocenił szef PiS. Zapewniał, że nie czuje się rozczarowany, tym że Romney spotka się z przedstawicielami partii opozycyjnych w Izraelu i Wielkiej Brytanii, a w Polsce nie. "Relacje Polska-Stany Zjednoczone, a Izrael-Stany Zjednoczone to są zupełnie inne relacje" - podkreślił Kaczyński.
W Warszawie podobnie jak dzień wcześniej w Gdańsku Romney ma uczcić miejsca pamięci. W planach ma złożenie kwiatów przed pomnikami Bohaterów Getta i Powstania Warszawskiego, a także przy Grobie Nieznanego Żołnierza. Romney wyleci ze stolicy do Stanów Zjednoczonych we wtorek po południu.
Czołowe dzienniki w USA oceniały w zeszłym tygodniu, że obecny prezydent USA Barack Obama cieszy się w Polsce znacznie mniejszym poparciem niż w mniej konserwatywnej Europie Zachodniej. Ułatwia to zadanie Romneyowi, który do Warszawy przybędzie pod koniec swej podróży, po pobycie w Wielkiej Brytanii i Izraelu.
Politolog, amerykanista z Uczelni Vistula dr Grzegorz Kostrzewa-Zorbas uważa, że wizyta bardzo wzmocni pozycję Polski wobec Stanów Zjednoczonych oraz w Europie i na świecie niezależnie od wyniku wyborów. "Demokraci nie będą mogli Polski lekceważyć, tak jak to zaczęła robić większość z nich w czasie prezydentury Obamy" - przekonuje w rozmowie z PAP.
Eksperci zwracają uwagę, że Romney liczy na zdobycie głosów 10-milionowej Polonii, dlatego zdecydował się odwiedzić nasz kraj. W zeszłotygodniowym przemówieniu do weteranów atakując politykę zagraniczną Obamy, oskarżył go o "porzucenie sojuszników" - Polski i Czech - przez odwołanie pierwotnego planu budowy tarczy antyrakietowej w Europie, która miała się znaleźć w obu tych krajach.
(PAP)

Pełna patriotycznych wątków inauguracja Olimpiady w Londynie



Siłą rzeczy, poszukiwało się analogii do niedawnej inauguracji w Euro 2012 w Warszawie, oczywiście znacznie krótszej i skromniejszej ale trudno było ją znaleźć, bo nasza uroczystość była przecież europejska.

1. Wielka Brytania pokazała jak ważna dla ich kraju jest historia i tożsamość narodowa. Inauguracja XXX olimpiady w Londynie zawierała ponad godzinną prezentację dziejów tego kraju.
Przy użyciu wyszukanych zdobyczy techniki na stadionie zaprezentowano w całej okazałości dziewiętnastowieczną angielską wieś z wielkimi połaciami pokrytych naturalną trawą łąk i sporych rozmiarów trawiastą górą z wyrastającym na jej szczycie ogromnych rozmiarów drzewem (na tej górze później zatknięto flagi wszystkich państw, których reprezentanci wnieśli je na stadion), wiejskie zagrody, a także życie i pracę ówczesnych mieszkańców.
          
Później na oczach 80 tysięcy widzów na stadionie, ta wieś została zamieniona w wielkie, naszpikowane dymiącymi kominami miasto, obrazujące proces uprzemysłowienia tego kraju na przełomie XIX i XX wieku. Była lejąca się z pieca hutniczego surówka z której natychmiast „wykuto” 5 olbrzymich olimpijskich kół.
Było także wiele wątków literackich z udziałem słynnych aktorów, pisarzy i samej Królowej Elżbiety II, która razem z pilnującym ją Jamesem Bondem na filmie wyskoczyła na spadochronie ze zbliżającego się do stadionu olimpijskiego, helikoptera, a w rzeczywistości za chwilę weszła do loży honorowej na stadionie, by podziwiać ten imponujący spektakl.
Były także wątki wojenne z czerwonymi makami, które i nam Polakom kojarzą się z walką na śmierć i życie, było śpiewane przez widzów „Boże chroń Królową” i wniesienie przy jej dźwiękach na na stadion brytyjskiej flagi przez żołnierzy reprezentujących wszystkie formacje wojskowe i jej wciągniecie na maszt.
Później był muzyczny Londyn lat 60- tych i 70-tych z muzyką The Beatles i Queen, a także muzyka symfoniczna z sympatycznym udziałem jako muzyka słynnego Jasia Fasoli.

2. Anglicy pokazali całemu światu przyzwyczajonemu do muzycznych klipów z szalejącymi obrazami, kawał swojej historii w dynamicznym ale jednocześnie spokojnym i łopatologicznym wywodzie.
Widać było, że nie wstydzą się swojej historii, choć przecież doskonale wiemy, że ta historia to także ciemiężenie i wyzysk wielu innych narodów, cały świat zobaczył że są dumni ze swojego patriotyzmu i na każdym kroku go podkreślają.
Siłą rzeczy, poszukiwało się analogii do niedawnej inauguracji w Euro 2012 w Warszawie, oczywiście znacznie krótszej i skromniejszej ale trudno było ją znaleźć, bo nasza uroczystość była przecież europejska.

3. Igrzyska w Londynie już imponują swoim rozmachem, widać jak ogromną część infrastruktury sportowej i technicznej, wybudowano przez 7 lat przygotowań.
Łączny szacunkowy ich koszt wyniósł 15 mld funtów i pewnie prędko się nie zwróci ale Anglicy podeszli do tej organizacji niezwykle praktycznie.
Za te wielkie pieniądze nie tylko zmodernizowali i wybudowali nowe obiekty sportowe ale zmodernizowali także zaniedbaną i biedną dotąd, wschodnią część Londynu.
Ważną częścią tych inwestycji było wybudowanie największej galerii handlowej w Europie, która dała tej biednej i z wysokim bezrobociem dzielnicy, aż 10 tysięcy nowych stałych miejsc pracy.
Wybudowana wioska olimpijska, ma być po zakończeniu igrzysk udostępniona do zamieszkania zwykłym ludziom, bo ceny po jakich będzie można kupić lokale dzięki wsparciu miasta, będą w zasięgu i tych mniej zamożnych rodzin.
Wiele obiektów sportowych ma być udostępnionych po igrzyskach w całości londyńczykom do rekreacji i hobbystycznego uprawiania sportu, co da szansę, żeby te obiekty sportowe tętniły po igrzyskach życiem, a nie były zamknięte na zardzewiałe kłódki jak to niedawno pokazała telewizja w Atenach.

Oby się Anglikom udało, bo podjęli się zorganizowania olimpiady w wyjątkowo niestabilnych gospodarczo i finansowo, czasach.



Friday, July 27, 2012

Rusza Polonijne Centrum Olimpijskie w Londynie

Z okazji rozpoczynających się dzisiaj Igrzysk XXX Olimpiady oraz Igrzysk Paraolimpijskich w Londynie działające w tym mieście Polski Ośrodek Społeczno-Kulturalny, Polski Ośrodek Informacji Turystycznej, Wydział Konsularny Ambasady RP, Instytut Kultury Polskiej, Instytut Adama Mickiewicza, Zjednoczenie Polskie w Wielkiej Brytanii oraz Stowarzyszenie „Wspólnota Polska” i Polski Komitet Olimpijski przygotowały szereg imprez i wydarzeń towarzyszących temu prestiżowemu wydarzeniu pn. „Polonijne Centrum Olimpijskie”.
W załączeniu prezentujemy szczegółowy program inicjatywy. Polecamy go wszystkim polonijnym kibicom odwiedzających w tych dniach Londyn.
iuve.pl

Polonijne Centrum Olimpijskie - program imprez i wydarzeń

Wednesday, July 25, 2012

Audiobook pierwszej nagrody konkursu "Moja Emigracja"

Historia opisana w pracy Mariana Brzezińskiego, który został zwycięzcą niedawnego konkursu literackiego "Moja Emigracja", organizowanego przez portal Favoryta , zostala profesjonalnie nagrana przez Andrzeja Siedleckiego. Audiobook stanowi dodatkową nagrodę ufundowaną przez autora nagrania.
 Andrzej Siedlecki znany czytelnikom Bumeranga Polskiego z wielu zamieszczonych tu tekstów jest polskim aktorem, autorem książek i wykładowcą na Macquarie University w Sydney.  Audiobook nagrodzonej pracy konkursowej został nagrany w Amaroo Studio w Sydney. Zapraszamy do posłuchania:

Audiobook: Marian Brzeziński "Nowy Świat"



Przy okazji przypominamy, że ksiązkę "Moja Emigracja" - wydanie polsko-angielskie, zawierającą wszystkie prace konkursowe można zamawiać na stronie Favoryta . Zachęcamy do kupowania tej pięknie wydanej książki, pełnej niesamowitych i fascynujących historii polskich emigrantów w Australii.
Przy zamawianiu prosimy dopisać przy nazwisku: "bumerang". Wówczas część dochodu ze sprzedaży zostanie przeznaczona na rozwój naszego portalu. Liczymy na Wasze poparcie!

Bumerang Polski był patronem medialnym Konkursu "Moja Emigracja".


Tuesday, July 24, 2012

Lekowe restrykcje dla australijskich sportowców

Australijski Komitet Olimpijski (AOC) zakazał sportowcom stosowania niektórych leków uspokajających. Uczestnicy igrzysk w Londynie mogą się spodziewać przeszukiwania pokoi, a w przypadku złamania zakazu nawet wykluczenia z zawodów.

Decyzja AOC jest konsekwencją wywiadu, jakiego Grant Hackett udzielił gazecie "Sunday Herald Sun". Mistrz olimpijski w pływaniu z Sydney i Atlanty przyznał się do uzależnienia od leku o nazwie Stilnox. Nie jest on zabroniony przez Światową Agencję Antydopingową (WADA).

Hackett, który w Pekinie nie zdołał już stanąć na najwyższym stopniu podium, miał problemy z bezsennością, ale przepisany przez lekarza medykament nazwał "złem".

"Jesteśmy zaniepokojeni tym, że wielu sportowców wpada w błędne koło. Najpierw zażywają duże dawki kofeiny, by pobudzić organizm, a następnie farmaceutycznie zwalczają bezsenność. Teraz sztab medyczny będzie przepisywał leki uspokajające tylko w wyjątkowych sytuacjach. Nie mogą to być jednak substancje tego typu, co Stilnox, czyli wywołujące halucynacje i uzależniające" - powiedział przewodniczący Australijskiego Komitetu Olimpijskiego John Coates.

Coates poinformował też, że Hackett w rozmowie z nim przyznał, iż stosowanie Stilnoxu w trakcie igrzysk w Pekinie przez australijskich pływaków było powszechne, a pierwszy raz miał z nim styczność już w 2003 roku.
(PAP)

Kino śmierci

Śmier­telne strzały wcie­lo­nego w czer­wo­no­wło­sego mor­dercę z serii fil­mów, któ­rej kolejny odci­nek oglą­dali widzo­wie w Colo­rado i wszystko, co się po tym dzieje na ekra­nach tele­wi­zyj­nych, obnaża wiek, w któ­rym żyjemy, W poprzed­nich epo­kach czło­wiek zamie­niał się w wariata w wyniku dete­rio­ra­cji mózgu, a potem roz­wi­ja­nia cho­rej wyobraźni, która mogła pro­wa­dzić do zbrodni. Po bada­niach psy­chia­trów, czer­wo­no­włosy z kina „Cen­tury” może oka­zać się psy­chicz­nie zdrowy. Pomy­słu na zbrod­nię dostar­czyło mu oto­cze­nie: sce­na­rzy­ści fil­mowi, któ­rzy co naj­mniej dzie­sięć już poko­leń nauczyli utoż­sa­mia­nia się z w prze­mocą na ekra­nie i cała reszta twór­ców maso­wej wyobraźni, któ­rzy pro­stemu czło­wie­kowi poka­zują drogę do bły­ska­wicz­nej sławy.
Śmierć jest ciszą i tylko cisza może ja uczcić. Praw­dziwa żałoba rodzin i przy­ja­ciół dwu­na­stu ofiar tego dwu­dzie­sto­jed­no­wiecz­nego wariac­twa trwała zale­d­wie dzie­sięć minut, zanim na ekra­nie tele­wi­zyj­nym poja­wił się przy­stojny sze­ryf. Jesz­cze nic nie wiemy o ofia­rach, a już sze­ryf opo­wiada o swo­jej karie­rze poli­cjanta w Nowym Jorku i o boha­ter­stwie swo­ich ludzi, któ­rzy poja­wili się po dwóch minu­tach i zaaresz­to­wali mor­dercę, gdy zbli­ża­jąc się do swego samo­chodu nie sta­wiał oporu…
Do filmu „Masa­kra w kinie” zaczy­nają już budo­wać deko­ra­cje: na obrze­żach pięć­set kamer tele­wi­zyj­nych, a w środku pięć tysięcy akto­rów zno­szą­cych rekwi­zyty. Kwiaty i wyno­szone z domów nie­po­trzebne już dzie­ciom misie, namioty, pod któ­rymi chro­nić się będą od słońca dygni­ta­rze; guber­na­tor stanu pochwali poli­cjan­tów i stra­ża­ków; dwóch sena­to­rów i pię­ciu kon­gres­ma­nów wie­rzy w siłę spo­łecz­no­ści, którą ta tra­ge­dia zbliży; bur­mistrz mia­sta wychwala i wywo­łuje po nazwi­skach całą swoją radę miej­ską, sze­ry­fo­wie oko­licz­nych poli­cji i straży pożar­nych przy­je­chali, żeby pod­trzy­mać na duchu kole­gów, biskup archi­die­ce­zji w Denver powie, że pocie­chą jest wieczne życie po śmierci, pasto­rzy bap­ty­stów, lute­ra­nów i meto­dy­stów, zże po bólu będzie ulga.  Ląduje samo­lot pre­zy­denta. Obama obej­muje rodziny ofiar, a potem mówi im, że bra­kuje mu słów. Ma rację: potrzebna jest cisza.
Z celi w aresz­cie, gła­dząc swoje czer­wone włosy, ogląda to wszystko morderca.
Ta część sce­na­riu­sza, napi­sana przez stan Colo­rado, udała mu się dosko­nale.   Nie wyszedł mu akt pierw­szy: w jego zami­no­wa­nym miesz­ka­niu miała poja­wić się zawia­do­miona przez sąsia­dów poli­cja, powo­du­jąc eks­plo­zję, odwra­ca­jącą uwagę od strza­łów w kinie.
Kiedy o tej śmierci będzie nowy film?  I kto następny?

Marian Marzyński
Studio Opinii

Monday, July 23, 2012

Wiktoria: Czy spowiednicy będą musieli donosić na policję?

fot.masimilianogalardo (Wikimedia Commons)
Setki lat tradycji tajemnicy katolickiej  spowiedzi świętej mogą zostać pogwałcone poprzez wprowadzenie w życie projektu ustawy nakazującej spowiednikom informowania policji  o przypadkach pedofilii . W stanie Wiktoria trwa wlaśnie spór nad projektem takiej  ustawy. – To krok w kierunku mentalności państwa policyjnego - krytykuje ten projekt ksiądz i profesor prawa, Fr. Frank Brennan z Katolickiego Uniwersytetu Australii .

Projekt ustawy, który przygotowały władze Wiktorii przewiduje  zmuszanie kapłanów do informowania o przypadkach przestępstw pedofilii, o jakich dowiedzieli się wysłuchując spowiedzi. Katoliccy duchowni uznali to za pogwałcenie zasady wolności religijnej.

Stanowa komisja parlamentarna prowadzi dyskusje na temat legalności wprowadzania tego typu przepisów. Fr. Frank Brennan zapowiada, że nie podporządkuje się nowemu prawu. - Jeśli będzie trzeba, pójdę do więzienia - dodaje. Jezuita porównał pomysł nowej ustawy do metod stosowanych przez Sowietów.

- Kościół nie widzi w tej sprawie żadnej możliwości kompromisu -  tajemnica spowiedzi jest święta.  – odpowiada na propozycje władz stanowych metropolita Melbourne abp Denis Hart.

Tymczasem jak informuje ABC wiktoriański premier Ted Baillieu zgadza się z poglądem, że informacje przekazywane księżom podczas spowiedzi powiny pozostać poufne.
kb/BumerangMedia/gazeta.pl

Więcej:

Sunday, July 22, 2012

Umarł aktor - legenda

Andrzej Łapicki (1924 - 2012)
Dla mojego poko­le­nia Andrzej Łapicki był akto­rem wiel­kim, takim też pozo­sta­nie w histo­rii pol­skiego teatru. Zapi­sał się wiel­kimi lite­rami w histo­rii naro­do­wej kul­tury. Pew­nie jesz­cze inni moi kole­dzy ze SO będą Go wspo­mi­nać, zatem ogra­ni­czę się do słów kilku. Przez lat kilka widy­wa­łem Go codzien­nie, gdy wraz ze swo­imi nie­od­łącz­nymi przy­ja­ciółmi Gusta­wem Holo­ub­kiem i Tade­uszem Kon­wic­kim przy­cho­dził w godzi­nach połu­dnio­wych do kawiarni „Czy­tel­nika” przy Wiej­skiej, gdzie znaj­do­wała się redak­cja „Radaru”, któ­rej byłem redak­to­rem. Nie­raz roz­ma­wia­li­śmy. Wycią­ga­łem Go „na języki”, a był roz­mówcą naj­wyż­szego lotu, inte­li­gent cza­sów przed­wo­jen­nych. Aktor jedyny w swoim rodzaju. Nie tylko amant, za jakiego zresztą słusz­nie ucho­dził. Patrzył na życie  pogod­nie i z pobłaż­li­wym dystan­sem. Gdy trzeba było, sta­wał w szeregu.

Jego dzia­dek Hek­tor Łapicki był woje­wodą miń­skim z cza­sów Powsta­nia Stycz­nio­wego. Jego ojciec Borys – pro­fe­so­rem Uni­wer­sy­tetu War­szaw­skiego. On sam brał udział w Powsta­niu War­szaw­skim.  Stu­dio­wał kon­spi­ra­cyj­nie w Insty­tu­cie Sztuki, na spo­tka­niach pod­zie­mia  recy­to­wał poezje poetów cza­sów wojny: Krzysz­tofa Kamila Baczyń­skiego i Tade­usza Gaj­cego. U schyłku PRL włą­czył się w ruch soli­dar­no­ściowy, był człon­kiem Pry­ma­sow­skiej Rady Spo­łecz­nej i Komi­tetu Oby­wa­tel­skiego, wstą­pił do Unii Wol­no­ści i został posłem Sejmu Kon­trak­to­wego. Zdo­był w War­sza­wie naj­wię­cej gło­sów. Potem poli­tyką zaj­mo­wał się przy sto­liku kawiar­nia­nym. Pisał książki i felietony.
Zagrał w wielu fil­mach (m.in. Poetę w „Weselu” Andrzeja Wajdy), w prze­szło 200 sztu­kach teatral­nych, wyre­ży­se­ro­wał ponad 100 przed­sta­wień, także tele­wi­zyj­nych, był dyrek­to­rem war­szaw­skiego Teatru Pol­skiego, rek­to­rem i pro­fe­so­rem Wyż­szej Szkoły Teatral­nej (obec­nie Aka­de­mii Teatral­nej) w War­sza­wie. We wrze­śniu 2012 miał zagrać w kolej­nym spek­ta­klu. Miał 88 lat. Umarł ran­kiem 21 lipca 2012.
Takich postaci nie zapo­mina się nigdy. Wraz z Andrze­jem Łapic­kim ode­szła cała epoka. Teraz staje się wielką legendą.

Jerzy Klechta
Studio Opinii

Saturday, July 21, 2012

Idzie czas olimpijski

 „Był i odszedł. Gdy wyda­wało się, że wraca…” – tak napi­sa­łem na Face­bo­oku, gdy doszła wieść, że Jurek Kulej, dwu­krotny mistrz olim­pij­ski poże­gnał nasz świat. Jakby docho­dził do sie­bie po zawala i śmierci kli­nicz­nej. Bywał nawet tu i tam, sta­rał się swemu życiu przy­da­wać aktyw­no­ści, a tu nie­spo­dziany kry­zys powa­lił go na zawsze. Co mia­łem napi­sać o Mistrzu Ringu i o peł­no­krwi­stym czło­wieku – napi­sa­łem. Teraz dodam tylko, iż czy­ta­jąc, obser­wu­jąc reak­cje, zbie­ra­jąc reflek­sje zasły­szane w roz­mo­wach docho­dzę do wnio­sku, że Jerzy otrzy­mał – pośmiert­nie – jesz­cze jedną nagrodę. Jest nią roz­miar spo­łecz­nego żalu oraz tak powszech­nej i jed­no­znacz­nej w wymo­wie sym­pa­tii, że śmiem mówić, iż pamięć zosta­wił w spadku jesz­cze bar­dziej błysz­czącą niż medale…
 Idzie wyż olim­pij­ski. 27 bm. – Lon­dyn – wiel­kie otwar­cie. O aspi­ra­cjach (i oba­wach) jesz­cze będzie czas napi­sać… Teraz – raduję się, czy­ta­jąc skład rodzi­mej ekipy. Na czele – pani Marzenna Koszew­ska (de domo Nowa­kowska), jako sze­fowa misji lon­dyń­skiej. Bar­dzo mi się to podoba, jako że świet­nie doku­men­tuje wier­ność zasa­dzie cią­gło­ści misji olim­pij­skiej. Wśród innych waż­nych osób towa­rzy­szą­cych znajdę jakieś nazwi­ska ludzi, któ­rzy znów – i kolejny raz – jadą „w nagrodę”;  nie do roboty, lecz „do zaszczy­ca­nia”, ale będę wspa­nia­ło­myślny – tu jesz­cze nie wymie­nię… Takie było oraz jest życie… Za to Panią Marzennę już sła­wię. I to wcale nie awan­sem, lecz na pod­sta­wie tego, co wiem, i co widzia­łem. Kilku sze­fów PKOl powinno Pani M. słać złote dyplomy, bo od lat dziew­czę­cych była ich pod­porą, i pod­porą PKOl. Jako drze­wiej prze­śliczne dziew­czę i jako wiel­kiej wciąż dziś urody doro­sła pani… Oddana pracy oraz ruchowi olim­pij­skiemu, skrzęt­nie gro­ma­dząca doświad­cze­nia, wykształ­cona, mądra i tak­towna… Stop. Koniec z kom­ple­men­tami. Za to słowo pew­no­ści, że lon­dyń­ska pol­ska misja olim­pij­ska będzie dobrze funk­cjo­no­wała. To nie nomi­na­cja á la mini­ste­rium, to natu­ralny ciąg wydarzeń…

 …. Dalej – przedolimpijsko-olimpijskim śla­dem. W repre­zen­ta­cji – mło­dzież i senio­rzy. Mło­dzież, jak np. mło­ciarz Paweł Faj­dek, który w wieku lat 23 już nie śni, ale ma prawo się przy­mie­rzać do podium (odpu­kuję, bom prze­sądny); senio­rzy… Dziw­nie to zabrzmi, gdy będę przy­po­mi­nał daty uro­dze­nia, ale sport to jed­nak taka dzie­dzina, w któ­rej wiek doj­rzały nie zawsze chce się godzić z metry­kal­nymMate­usz Kusz­nie­re­wicz sta­nie do swych pią­tych igrzysk. A olim­piada – to czte­ro­le­cie, jako miara czasu. Rocz­nik 1975! Zdo­by­wał zloty medal, gdy był mło­dzień­cem typu „okład­ko­wego”, będzie się sta­rał o medal, gdy jest wciąż „okład­kowo” przy­stoj­nym, doj­rza­łym męż­czy­zną wcho­dzą­cym jakby „w siłę wieku”… Mło­ciarz Szy­mon Ziół­kow­ski – rocz­nik 1976, czwarte igrzy­ska; był zloty medal, teraz też myśl o finale… Oty­lia – „Moty­lia” ( Jędrzej­czak) – kalen­da­rzowo naj­młodsza, aż nie wypada zali­czać do grona wete­ra­nów – rocz­nik 1983, a już czwarte Igrzy­ska… Pomy­śleć tylko, jak to się trzeba móc, umieć i chcieć głę­boko zako­rze­nić w spo­rcie (2– 3 tre­ningi dzien­nie), żeby przez tyle lat być na powierzchni klasy wciąż mistrzow­skiej… Kape­lu­sze z głów! …
Piłka – bez niej się nie da. Ale - krótko, słowo… Po pierw­sze - gdy teraz czy­tam, jak to było w i z „repre­zen­ta­cją Smudy”, a języki w ruch puścili pił­ka­rze – to trudno nie zapy­tać: Nikt, nic nie widział… PZPN, pom­pu­jący nas nadzieją komen­ta­to­rzy? Prawda to, czy bzdura? Po dru­gie - wście­kają mnie wie­ści zza kulis o budo­wa­niu kolej­nego zespołu odpo­wie­dzial­nego za repre­zen­ta­cję. Jakby sprawy prze­si­le­nia rzą­do­wego – ten, tam­ten, ten chce tego, a narzu­cają tam­tego… Czy anor­mal­ność musi być poda­wana PT Publicz­no­ści jako nor­mal­ność? Po trze­cie - mar­twię się, że War­szawa stra­ciła ligową Polo­nię. Nie uświę­cam i nie prze­ce­niam tra­dy­cji, ale nie lubię, gdy z dobrą łatwo się trzeba roz­sta­wać. Po czwarte – nie mar­twię się, że UEFA zaro­biła na EURO 2012 ciut mniej niż na poprzed­nim, bo i tak zro­biła wielką kasę. Ale, jeśli czy­tam, że zaro­biła mniej, bo bar­dziej niż poprzed­nio musiała wes­przeć finan­sowo orga­ni­za­to­rów, to był­bym rad poznać szcze­góły tego rachunku – pro­szę Pani Mini­ster Sportu!
 … Mini­ster spraw zagra­nicz­nych ponoć chce orga­ni­zo­wać wyścig kolar­ski. Łączący zaprzy­jaź­nione sto­lice. Inter­nauci szybko orze­kli, że to… próba powtórki Wyścigu Pokoju. I – co sercu mile, jako face­towi, który z Wyści­giem miał długo do czy­nie­nia – przy­gnia­ta­jąca więk­szość pro­szo­nych o sko­men­to­wa­nie, dała głos, że… Wyścigu Pokoju żałuje. Ponie­waż szmat czasu minął, tuszę, że część komen­tu­ją­cych zna imprezę z opo­wie­ści oraz wie­dzy o histo­rii udziału rodzi­mego kolar­stwa w czo­łówce świa­to­wej. Fakt, żal, że Wyścigu nie zre­for­mo­wano (a już był krok od Paryża!), tylko zarzu­cono… MSZ odbu­duje? Pomy­słem poli­tycz­nym i decy­zją tego rodzaju? Cie­kawe, czy mini­ste­rialny pomysł poprze­dziła choćby ana­liza szans i kon­sul­ta­cja z fachow­cami PZKol, czy jest to faza rado­snej twór­czo­ści indy­wi­du­al­nej? Ale to dopiero temat do rozwinięcia…

Andrzej Lewandowski
Studio Opinii

Thursday, July 19, 2012

Polityczne echa afery taśmowej w PSL

Minister rolnictwa Marek Sawicki (PSL) podał sie do dymisji po ujawnieniu kompromitujących rozmów prominentnych działaczy Polskiego Stronnictwa Ludowego. Do akcji wkroczyła prokuratura i CBA. Premier przyznał, że "afera taśmowa" to bulwersująca sprawa. Opozycja  mówi o "aferze Rywina" bis i żąda komisji śledczej.
Dymisja Sawickiego to pokłosie publikacji "Pulsu Biznesu", który ujawnił rozmowy Władysława Serafina, szefa kółek rolniczych, z Władysławem Łukasikiem, byłym prezesem Agencji Rynku Rolnego na temat możliwych nieprawidłowości w instytucjach związanych z ministerstwem rolnictwa; w tym kontekście pojawił się wątek spółki Elewarr, należącej do Agencji Rynku Rolnego i wykorzystywania majątku państwowego przez niektórych działaczy Polskiego Stronnictwa Ludowego dla własnych korzyści.
Wicepremier Waldemar Pawlak broni swojej partii i nazywa taśmy „rozmową dwóch sfrustrowanych ludzi".
Dziś agenci CBA wkroczyli do siedziby spólki zbożowej Elewarr. Premier Donald Tusk, który od odwołania ministra rolnictwa  osobiście będzie kierował resortem, zapowiedział, że Elewarr będzie "najbardziej prześwietloną" polską spółką. Kontrola potrwa do 19 września.
kb/PAP




Komentarz Azraela Kubackiego:
Norma PSL, norma polityczna
Prak­tyka pol­skiej admi­ni­stra­cji pań­stwo­wej i samo­rzą­do­wej, dzia­ła­ją­cej w oto­cze­niu poli­tyki i biz­nesu, jest pełna dzia­łań, które można nazwać sze­roko rozu­mianą korup­cją poli­tyczną. Nepo­tyzm jest skład­ni­kiem szer­szej for­muły kup­cze­nia sta­no­wi­skami i przy­wi­le­jami, czyli kumo­ter­stwa. I dla­tego ujaw­nione wczo­raj taśmy ze spo­tka­nia Wła­dy­sława Łuka­sika, byłego szefa Agen­cji Rynku Rol­nego i Wła­dy­sława Sera­fina, szefa kółek rol­ni­czych, nie są czymś wyjąt­ko­wym. Sądzę, że są tylko przy­kła­dem pato­lo­gii, jaka toczy pol­skie życie publiczne – na każ­dym szczeblu.

Nepo­tyzm i poli­tyczne kup­cze­nie sta­no­wi­skami są i będą normą pol­skiej poli­tyki jesz­cze długo; tak długo, jak poli­tycy nie będą rze­tel­nie roz­li­czani przez wybor­ców ze swo­jej dzia­łal­no­ści. Nepo­tyzm pol­ski nie jest cechą imma­nentną pol­skiej formy demo­kra­cji. To rzecz, która się cią­gnie za pol­ską poli­tyką z cza­sów real­nego socja­li­zmu, gdzie bez­i­de­owa par­tia apa­ratu, PZPR i jej ubez­wła­sno­wol­nieni sate­lici, ZSL i SD opie­rała się wła­śnie na nepo­ty­zmie z poko­le­nia na poko­le­nie i na poplecz­nic­twie. Potem natu­ral­nie te cechy prze­szły do pol­skiej demo­kra­cji, ponie­waż pol­skie elity mają korze­nie w socja­li­zmie, jeżeli nie wprost, to przy­naj­mniej mentalnie.
PSL nie jest wyjąt­kiem, ani nie jest bar­dziej niż inne par­tie dotknięty rakiem nepo­ty­zmu i kole­sio­stwa. Pro­blem polega jed­nak na tym, że tego rodzaju dzia­ła­nia zostały wpi­sane w model dzia­ła­nia tej par­tii. Kilka lat temu Wal­de­mar Paw­lak w jed­nej z audy­cji radio­wych na pyta­nie dzien­ni­ka­rza, wyjąt­kowo szcze­rze odpo­wie­dział, że on nie widzi nic zdroż­nego w zatrud­nia­niu dzieci, żon i pociot­ków w fir­mach zarzą­dza­nych przez funk­cjo­na­riu­szy par­tyj­nych. Sfor­mu­ło­wał to ele­gancko, nie­mal patrio­tycz­nie, że prze­cież każdy może być dumny, jeżeli syn lub córka kon­ty­nu­uje dzieło rodzica, a jeżeli ktoś ma kwa­li­fi­ka­cje – to praca mu się należy w Pol­sce, a nie w Irlan­dii czy Lon­dy­nie. I rozu­miem Wal­de­mara Paw­laka, ponie­waż wiem, że on trak­tuje swoją par­tię jak jedną wielką rodzinę i jed­no­cze­śnie, pomimo zdo­by­cia ogłady poli­tycz­nej, wie, że PSL jest par­tią kadrową i kla­sową. Uważa dla­tego, że jako szef tej par­tii ma obo­wią­zek dba­nia o jej człon­ków. I oczy­wi­ście o ich rodziny, pociot­ków, kole­gów. I ta dele­ga­cja wspie­ra­nia się wza­jem­nego idzie w dół struk­tur par­tyj­nych, czego świa­dec­twem była pamiętna wypo­wiedź posła Euge­niu­sza Kło­potka, który cał­ko­wi­cie natu­ral­nie oznaj­mił, że jak może pomóc w zała­twie­niu pracy – to pomaga.
Afera taśmowa w PSL może być jed­nak polem do szer­szych dys­ku­sji. Przede wszyst­kim o roli i zada­niach spółek skarbu pań­stwa, a także róż­nego rodzaju afi­lio­wa­nych przy nich fun­du­szach, fun­da­cjach, czy wręcz pira­mi­dach spółek. Z nagra­nia u Wła­dy­sława Sera­fina dowia­du­jemy się, jakich ope­ra­cji doko­nują dzia­ła­cze poli­tyczni, aby prze­jąć kon­trolę nad powie­rzo­nymi im środ­kami finan­so­wymi (pań­stwo­wymi), i w jaki spo­sób czer­pać z nich bez­po­śred­nie korzy­ści. Oka­zuje się, że brak jest nad tymi środ­kami rze­tel­nego nad­zoru, a może po pro­stu panuje na to przy­zwo­le­nie. Nie­wy­klu­czone, że mecha­nizm korup­cji, jaki został odkryty przez taśmy Sera­fina, był zapla­no­wa­nym kosz­tem koali­cji Plat­formy Oby­wa­tel­skiej i Pol­skiego Stron­nic­twa Ludo­wego. Jeżeli docho­dze­nie pro­wa­dzone przez Cen­tralne Biuro Anty­ko­rup­cyjne i pro­ku­ra­turę dopro­wa­dzi­łoby do takich wnio­sków, może to być nie tylko koniec koali­cji, ale rów­nież koniec rządu Donalda Tuska.
W Pol­sce nie ma etosu pracy urzęd­nika pań­stwo­wego. Każda par­tia po prze­ję­ciu wła­dzy trak­tuje pań­stwo, admi­ni­stra­cję, spółki Skarbu Pań­stwa, jako łup poli­tyczno – biz­ne­sowy. Każda bez wyjątku. Żadna ekipa poli­tyczna nie wypra­co­wała jasnych kry­te­riów nomi­na­cji kadro­wych, sys­te­mów awan­sów i dzia­ła­nia w sze­roko rozu­mia­nej służ­bie pań­stwo­wej. Powo­duje to, że coś, co w nor­mal­nych kra­jach demo­kra­cji jest korup­cją poli­tyczną – w Pol­sce jest normą. Były takie próby, poprzez stwo­rze­nie sys­temu szko­leń pra­cow­ni­ków admi­ni­stra­cji pań­stwa – ale zostały one zni­we­czone i do tej pory nieodbudowane.
Rak nepo­ty­zmu, kumo­ter­stwa, prak­tyk han­dlu poli­tycz­nego sta­no­wi­skami – a co za tym idzie korup­cji – jest dalej obecny na ciele pol­skiego życia spo­łecz­nego. Plat­forma Oby­wa­tel­ska, która dekla­ro­wała demo­kra­ty­za­cję, posta­wie­nie na samo­rząd­ność – nie zro­biła nic przez pra­wie pięć lat, aby tę sferę życia publicz­nego upo­rząd­ko­wać. Dopiero takie afery, jak taśmy Sera­fina budzą rząd. Tro­chę późno. Mleko się już wylało i śmier­dzi. I odpo­wie­dzial­ność za to ponosi Donald Tusk.

Azrael Kubacki

Wednesday, July 18, 2012

Census 2011: Polonia australijska kurczy się

Pod koniec czerwca Australian Bureau of Statistics (ABS) opublikowalo pierwszy raport wynikający z przeprowadzonego w ub. r. spisu ludności Australii - Census 2011. Wg ujawnionych danych w dzień spisu w Australii mieszkało  21 727 158 osób. To więcej o 8.3% w stosunku do danych ze spisu w 2006 roku. 0,7% Australijczyków przyznaje się do polskich korzeni ale coraz mniej z nich mówi po polsku.


Polonijne spotkanie na Górze Kościuszki. Fot. K.Bajkowski

 170 347 osób w Australii deklaruje swoje polskie pochodzenie, czyli  blisko 7 tys. więcej  niż  pokazują statystyki z 2006 roku. Ale tylko  50 692 z nich  mówi  w domu po polsku – o 3 tys mniej niz 5 lat temu. Tak więc kurczymy się jako społeczność etniczna.
Gdzie mieszkają Polacy w Australii? Najwięcej w stolicach stanowych:  Melbourne i Sydney. Dzielnice, gdzie najwięcej osób mówi po polsku to melbourneński Endeavour Hills-Rowville: 749 i sydnejski Liverpool-Casula: 437 osób mówiących na co dzień po polsku.

Poniżej prezentujemy dane statystyczne dotyczące liczebności społeczności polskiej w Australii, opracowane na podstawie ogłoszonych niedawno wyników spisu ludności w 2011 r., zestawione z danymi z poprzedniego spisu w 2006 r. w opracowaniu Konsulatu RP w Sydney:

Liczba osób deklarujących pochodzenie polskie


VIC
NSW
QLD
WA
SA
ACT
TAS
NT
Łącznie
2011
53 191
48 155
24 183
18 642
17 972
4 034
3 388
772
170 347
2006
52 105
46 629
21 685
17 585
18 032
3 837
3 193
736
163 802



Liczba osób urodzonych w Polsce


VIC
NSW
WA
SA
QLD
ACT
TAS
NT
Łącznie
2011
16 381
14 328
5 563
5 547
5 053
1 022
659
100
48 677
2006
18 070
15 225
5 728
6 240
5 068
1 083
739
100
52 253



Liczba osób używających języka polskiego


VIC
NSW
SA
WA
QLD
ACT
TAS
NT
Łącznie
2011
16 476
14 857
6 240
6 022
5 107
1 143
761
95
50 692
2006
17 785
15 496
6 917
6 098
4 997
1 176
820
101
53 390


(Uwaga: powyższe dane dla całej Australii ze spisu z 2011 r., pochodzące z tabeli wygenerowanej dla całej Australii, nie zgadzają się z liczbami powstałymi z sumowania danych z tabel wygenerowanych dla poszczególnych stanów. Różnice są minimalne i nieistotne statystycznie.)




Więcej statystyk  warto sprawdzić wchodząc na www.sbs.com.au/census , gdzie znajdują się interaktywne mapy poszczególnych miast i dzielnic.

Jaka jest więc przyszłość Polonii australijskiej w kontekście opublikowanych danych statystycznych,  zastanawia się socjolog prof. Jan Pakulski z Uniwersytetu w Hobart  w audycji Anny Sadurskiej z Radia SBS: